Metryki sukcesu w projektach Machine Learning
Dzisiaj porozmawiamy o metrykach sukcesu w projektach uczenia maszynowego.
Temat jest dosyć “gruby”, a więc nie oczekuj proszę, że znajdziesz tutaj odpowiedzi na wszystkie pytania… W zasadzie to nikt ich nie zna i zawsze można coś poprawiać i interpretować inaczej. Na tym polega rozwój i dlatego idziemy do przodu, ale aby w ogóle ruszyć z miejsca, szczególnie jeśli chodzi o projekt ML, to chcę dziś porozmawiać z Tobą na jeden z ważniejszych tematów w uczeniu maszynowym, temat od którego wszystko się zaczyna lub powinno zacząć, bo wciąż niestety zdarza się, że jest traktowany dosyć pobieżnie.
Postaram się odpowiedzieć w tym odcinku na takie pytania:
1. Co to są metryki sukcesu i dlaczego są podstępne?
2. Dlaczego biznesowe metryki sukcesu są takie ważne w projektach ML?
3. Jak biznesowe metryki sukcesu wpływają na techniczne?
4. Jakie pytania warto zadać rozmawiając o metrykach?
5. O częstych błędach popełnianych na tym etapie i ich wpływie na cały projekt?
Jestem człowiekiem, który zdecydowanie woli działać niż rozmawiać, ale jest taki moment w projekcie ML, zadaję pytania, słucham i rozmawiam. Czasem słyszę – “Dobra, to co działamy? Budujemy już ten model?” A wtedy bardzo często nie ma odpowiedzi na najważniejsze pytanie: ale co właściwie chcemy osiągnąć? Jaki jest nasz punkt B? I jak rozpoznamy (w sposób jednoznaczny), że go osiągnęliśmy?
I pierwsza myśl, która przychodzi do głowy – więcej sprzedawać, lepiej identyfikować klientów, lepiej wynajdować usterki. Jeśli operujemy takimi słowami, to z pewnością to nie brzmi jak metryka sukcesu dla ML… To stąd chce się zadać pytanie, co brzmi w takim razie jak metryka?
W sumie na to pytanie najlepiej odpowiedzieć od końca. Co powinno się stać, aby zauważyliśmy, że jest sukces (lub go nie ma)? Na co dokładnie będziemy patrzeć? I tu pojawia się szereg pomysłów, np. zwiększy się sprzedaż. Dobrze, ale kolejne pytanie w porównaniu z czym? Czyli wdrażamy model, mierzymy jaka jest sprzedaż i z czym porównujemy? Bo nie możemy porównać tak łatwo z którymś odcinkiem wstecz, bo tam był inny kontekst. Nawet jak uwzględnimy sezonowość i np. porównamy dokładnie rok wstecz, to nadal może być dość losowe porównania.
Dotarliśmy teraz do ważnego pojęcia, które nazywam “losowym porównaniem”. Co to oznacza? To oznacza, że istnieje milion rzeczy, które możemy porównywać, ale większość z nich niewiele nam coś daje oprócz tego, że porównamy coś z czymś i jest spora szansa, że wyciągniemy złe wnioski (chociaż może przez przypadek wyciągniemy też dobre wnioski, ale w takiej sytuacji też nie ma się co cieszyć z tego powodu – bo będziemy działać w złudzeniu, że wiemy co robimy.
I co teraz robić? No właśnie, mam nadzieje, że już trochę czujesz, że temat wcale nie jest taki trywialny, spróbujmy ugryźć tego słonia po kawałku.
Co to są metryki sukcesu i dlaczego są podstępne?
Co to znaczy metryka sukcesu
Metryka sukcesu to miara, którą śledzimy, aby wiedzieć, czy to co robimy ma sens, czy nasza strategia działania się sprawdza i czy dalej warto iść w tym kierunku. Brzmi pięknie i wydaje się to prosta rzecz, ale tak naprawdę kryje się tutaj dużo pułapek nawet nie wchodząc jeszcze na poziom ML.
Jeśli chodzi o takie podstawowe pytania, które warto sobie zadać, to czy mierzymy właściwe rzeczy i jeśli tak, to czy mierzymy je właściwie 🙂
W skrócie, metryka sukcesu jest po to, abyśmy nie przegapili sukcesu, ale też nie pomylili go z porażką.
Podstępność tego tematu polega też na tym, że czasem mierzymy pewne rzeczy, które wydają się ważne i są mierzone we właściwy sposób, ale de facto nic nie robimy z tym, bo np. nie mamy wpływu na zmianę procesu lub nie chcemy go zmieniać z innych powodów. I znajdujemy się w takiej ciekawej sytuacji, kiedy mamy wiedzę, że np. coś działa niezgodnie z naszymi oczekiwaniami, ale brak możliwych ruchów do wykonania, trudność zmian tej sytuacji itp. Takie sytuacje raczej zdarzają się w większych organizacjach, gdzie mamy pewne ugruntowane procesy, których zmiana wymaga znacznie więcej czasu niż np. w startupie, gdzie jest to decyzja jednej, dwóch osób. Dlaczego o tym mówię?
Właśnie po to, aby uczulić Cię jak ważnym i wielowymiarowym tematem są metryki sukcesu.
Fakt że są to już dobrze, ale jeśli decydujemy się inwestować pieniądze i czas w rozwój ML, to zdecydowanie ten temat wymaga przemyślenia przede wszystkim pod kątem biznesowym, a dopiero potem technicznym, bo jak się za chwilę dowiesz modele ML też mają swoje metryki sukcesu, które dobieramy dopiero wtedy, kiedy zrozumiemy te biznesowe, a nie odwrotnie.
Jak interpretować te słowa w kontekście modelu ML
No właśnie, co właściwie oznacza metryka sukcesu w kontekście projektu ML?
Budując model uczenia maszynowego też musimy narzucić mu pewne ramy i dokładnie określić, czego od niego oczekujemy sugerując się naszą potrzebą biznesową. Metryki sukcesu w ML są różne w zależności od wyzwania i celu biznesowego.
Podam Ci od razu przykład. Załóżmy, że mamy dwa modele, każdy z nich prognozuje to samo – odejście klientów (czyli tak zwany churn prediction). Jak to jest większa firma, to taki model jest uruchomiony dla tysiąca czy nawet miliona klientów, czyli dokładnie tyle oszacowań robi model. I teraz to, co chcemy zrobić, to zdecydować, który model radzi sobie lepiej.
W praktyce to oznacza, że jeśli mamy tysiące prognoz z modelu 1 i tyle samo z modelu 2, to chcemy jakoś skompresować te wartości do pojedynczej wartości. Dlaczego pojedynczej?, Bo wtedy człowiek może je łatwiej porównywać, bo porównać dwie grupy, które mają miliony czy nawet tysiące jest trudniejsze, niż porównać dwie pojedyncze wartości. Tylko coś za coś, w tym przypadku tracimy mnóstwo szczegółów, ale dostajemy łatwą możliwość porównać modele.
Metryka modelu ML, czasem jest nazywana też techniczną metryką. Inaczej mówiąc jest to to sposób przekształcania wszystkich prognozowanych wartości do pojedynczej wartości. Np. model prognozuje ceny nieruchomości, jedna z technicznych metryk, którą możemy zastosować to `mae`. W praktyce ta metryka robi kilka prostych kroków:
- Dla każdej nieruchomości mamy parę: prawidłowa odpowiedź oraz prognozowana odpowiedź (np. 500 tys oraz 550 tys. )
- Znajdujemy różnicę w prognozie, w tym przypadku 500 tys. – 550 tys. i mamy -50 tys. czyli model prognozował o 50 tys. więcej
- Pozbywamy się znaku minusa (o ile on jest), chodzi o to, że w tej metryce jest wszystko jedno w którą stronę się pomyliłeś (czy o 50 za dużo, czy o 50 za mało)
- Tak robimy dla każdej pary. Np. jak mamy 10k nieruchomości, to dostajemy 10k błędnych oszacowań
- Na koniec dla wszystkich tych błędów znajdujemy wartość średnią.
To jest przykład, jak liczy się metryka modelu ML, tak jak już wspomniałem czasem nazywamy ją jako techniczna. Chociaż dla sprawiedliwości dodam, że istnieją co najmniej dwa rodzaje metryk technicznych, ta o której wspomniałem jest prostsza. Pomijając różne szczegóły techniczne, różnica polega na tym, że prostszą metrykę możemy użyć tylko wtedy, kiedy model daje nam finalny wynik.
Natomiast samo trenowanie modelu to jest iteracja i podczas tej iteracji jest też potrzebna metryka sukcesu, która na bieżąco koryguje nauczanie modelu (i zwykle wtedy chodzi o tę wewnętrzną metrykę techniczną). Możesz o tym pomyśleć tak. Jak uczeń chodzi do szkoły, to ma regularnie na bieżąco sprawdziany i np. raz na rok egzamin.
To właśnie taka jest relacja między tymi dwoma metrykami technicznymi – sprawdzającymi jak działa sam model.
Ważne jest to, że już wybrzmiało, że mamy “pośredników”. Na górze tej hierarchii jest metryka biznesowa, następnie metryka techniczna (zewnętrzna) i następnie metryka techniczna (wewnętrzna), która wprost wpływa na model. Pewnie już czujesz jakie są wyzwania, aby na trzecim poziomie robić to, na czym zależy na pierwszym. Jeśli zgubimy ten kontekst, co często lubią robić osoby techniczne, bo tak jest łatwiej, to szansa, że coś pójdzie nie tak, jest coraz większa.
W DataWorkshop mamy twardą zasadę, nigdy nie stawiamy metrykę sukcesu techniczną na piedestał, bo to nigdy nie było celem, tylko krokiem przejściowym. To jest ważne i ta reguła była wypracowana z czasem, pewnie docenisz je lepiej, kiedy popełnisz swoje błędy.
Dobry model a sukces projektu to dwie różne rzeczy
Być może kojarzysz takie podejście, kiedy mówi się w taki sposób:
1. Naszym celem jest osiągnąć coś dla przykładu wstawię tutaj literkę “A”
2. B pomaga nam przybliżyć się do A
3. Naszym celem jest osiągnąć B
No właśnie, to jest taki przeskok, na który często można trafić w praktyce i to myślenie jest pułapką.
Jak domyślasz się dla ML tym punktem B jest techniczna metryka sukcesu (lub metryka modelu), ale z punktu widzenia biznesowego to A jest celem. Inaczej mówiąc, celem końcowym nie jest osiągnąć model z dokładnością 80% według przyjętej metryki MLowej, bo w sumie z punktu widzenia biznesu nie wiadomo co to właściwie oznacza.
To stąd przychodzi inna ważna myśl do głowy. Jeśli, zespół ML/DS za dużo martwi się metryką techniczną i zapomina o metrykach biznesowych (lub w ogóle jej nie ma), to oznacza, że coś poszło źle.
Dodam, że niestety to jest częsty scenariusz i w pewnym sensie naturalny, grunt aby to zauważać i reagować. Tak jak już wspomniałem, sam często włączam się w różne role i dość regularnie łapię się na tym, że będąc w roli technicznej wpadam w stan skupienia całkowitego nad metryką techniczną, ale przełączając się w rolę lidera projektu i spojrzenie bardziej biznesowe trzeba zobaczyć kontekst metryki szerzej niż tylko ta techniczna.
Też jest pewna ważna myśl. To już wybrzmiało wcześniej, ale powtórzę – czasem metryka techniczna może wyglądać “tak sobie”, ale z punktu widzenia biznesu, to już daje wartość dodaną lub odwrotnie (niestety częsty przypadek), techniczna metryka wygląda dobrze, ale to nie daje wartości dodanej biznesu.
Tu pojawia się pytanie, po co tak dużo metryk: biznesowe, techniczne? Czy nie da się po prostu mieć jedną prostą metrykę sukcesu? No też chciałbym, aby to było tak proste, ale zwykle tak nie jest. Bo świat techniczny i świat biznesu dość mocno różnią się pomiędzy sobą. W świecie technicznym jest więcej matematyki i algorytmów, w świecie biznesowym – pieniędzy.
Dodam nawet więcej, z punktu widzenia technicznego świat biznesu nie jest logiczny, bo tam jest dużo nieracjonalnych rzeczy (np. dużo psychologii i innych spraw, które ciężko wyrazić matematycznie). Dlatego tak ważne jest jak najszybciej zbudować most pomiędzy tymi światami, bo inaczej szansa na sukces jest minimalna.
Podam Ci jeszcze mniej oczywisty przykład. Kiedy świat techniczny rozjeżdża się ze światem biznesu. Czasem jest tak, że metryka techniczna jest słaba, ale w tym jest wartość biznesowa, ale czasem bywa jeszcze ciekawej (przykład z życia). Metryka techniczna wyszła trochę gorsza, czy to oznacza, że jest źle? Bo wystarczy zrobić proste ćwiczenia i zapytać, co tak naprawdę teraz mierzymy i czy biznes patrzy podobnie?
Przejdźmy do przykładów, aby lepiej zrozumieć zagadnienie metryk sukcesu w ML w praktyce.
Opowiem Ci kilka przykładów z mojego doświadczenia i z DataWorkshop, gdzie pomagamy naszym partnerom wyciągać wartość z danych. Nie mogę wprost podawać danych i szczegółów, ale przykłady będą na tyle soczyste, że bez problemu pobudzą Twoją wyobraźnię i mam nadzieję pomogą Ci lepiej zbadać kontekst Twoich projektów.
Podzieliłem przykłady na branże, aby łatwiej było Ci identyfikować rodzaje wyzwań i problemów, ale nie musisz się ich pilnować. Czasem przykład z branży logistycznej jest bardzo bliski temu z e-commerce 😉
Przykład 1 – logistyka i wypłacalność firm
Wyobraź sobie, że musisz odpowiedzieć na pytanie: czy warto zacząć współpracę z firmą x mimo iż spełnia podstawowe warunki – ma towar do przewiezienia i szuka zleceniodawcy, a Ty masz firmę logistyczną. Stoisz przed dylematem, podjąć się tego zlecenia czy nie. Skąd w ogóle takie pytanie?
Skąd ten dylemat? Dlaczego nie wykonuje się wszystkich zleceń? W sumie na to pytanie może być wiele odpowiedzi. W przypadku z mojego doświadczenia chodziło o wymiar finansowy. Co to oznacza?
- Czy firma A faktycznie zapłaci firmie B?
- Czy firma A jest zaufaną firmą? Chodzi o to, że jak znajduje się np. na tak zwanej czarnej liście dla urzędu skarbowego, to może nieść ryzyko niewypłacalności i przy okazji powodować inne problemy.
Nas (z punktu widzenia modelu ML) jednak najbardziej interesowało w kontekście tego projektu, czy firma zapłaci. Tylko znów pojawia się pytania, co to oznacza w praktyce “czy zapłaci”? Jak to możemy jednoznacznie zdefiniować? Popatrzmy na to z perspektywy osi czasu.
Porozważajmy…. Kiedy uznajemy, że dana firma jest wypłacalna, a współpraca udana?
Jakie mamy opcje?
- zapłaci przed wykonaniem pracy (zaliczka 100%)
- zrobi zaliczkę przed, ale nie zapłaci resztę po
- zapłaci tuż po wykonaniu zlecenia (w ten sam dzień)
- zapłaci tydzień po wykonaniu zlecenia
- zapłaci miesiąc po wykonaniu zlecenia
- zapłaci więcej niż miesiąc po wykonaniu zlecenia
- zapłaci częściowa i różne kombinacje czasowe
Po zrozumieniu, że definicja wypłacalności, stało się zrozumiałe, że nie mamy jednoznacznej odpowiedzi na te pytania, a definicja “firmy, która płaci” wcale nie jest taka trywialna. Skoro nie mamy danych wprost “czy zapłaci” lub te dane nie są tak jednoznaczne, to też nie możemy wytrenować modelu i tego zmierzyć.
Naturalnie pojawia się pytanie, co dalej? W takiej sytuacji zwykle chcemy trochę zmniejszyć złożoność problemu, ale aby wynik też był wartościowy i przybliża nas do głównego celu. Pytanie było takie, jeśli prognozujemy czy firma zbankrutuje, czy to już nie rozwiąże częściowo nasz problem? Bo firma, która bankrutuje nie ma pieniędzy (i to dlatego bankrutuje), więc brzmi, że nie zapłaci. Co ważne dane o bankructwie firmy można znaleźć w zewnętrznych źródłach danych. To oznacza z kolei, że już możemy to policzyć.
Kolejna ważna rzecz z punktu widzenia metryki biznesowej. Każdy model będzie się mylić, więc od razu trzeba zrozumieć, że są koszty błędu dwóch rodzajów: sytuacja, kiedy przegapimy firmę “bankrutującą” i zadajemy sobie pytanie, na ile to nas boli lub w drugą stronę, kiedy “za dużo” firm wg modelu zbankrutuje, a w rzeczywistości na dany moment mają się dobrze.
Wtedy mamy taką sytuację, że firma B odmówi we współpracy z firmą A mimo iż może ona zapłacić. Od razu podpowiem, że najlepiej na to pytanie odpowiedzieć przeliczając to i kalkulując na różnych przykładach. Wtedy to znacznie bardziej przemawia biznesowo. Jakie są możliwe scenariusze: w sumie trzy najważniejsze:
- Pierwszy błąd jest zdecydowanie gorszy, niż drugi.
- Błędy bolą podobnie, więc nie możemy uznać, że któryś jest gorszy.
- Drugi błąd jest zdecydowanie gorszy, niż pierwszy (odwrotna sytuacja do 1).
Oczywiście na tym nie skończyła się przygoda. Pojawiły się kolejne wyzwanie, które udało się wykryć robiąc prosty prototyp od, ale to już inna historia, na którą jeszcze będzie czas.
Jak widzisz, startujemy z pewną abstrakcją, która wydaje się konkretem, czyli “czy firma zapłaci”. Swoją drogą, to jest prawie standard, że nawet tam gdzie mamy niby konkret, potem i tak robimy jedną czy więcej iteracji, aby upewnić się, czy jest spójność i jednoznaczność.
Też pewnie już widzisz, że z góry zakładamy, że każdy model będzie się mylić, pytanie tylko jak bardzo nas to zaboli? Który błąd zaboli mniej? To znów kolejny argument, dlaczego tak ważne jest dobrać właściwą metrykę sukcesu. To jest jak kompas, a my podróżnikami we mgle.
Przykład 2 – optymalizacja procesu produkcji w przemyśle
Być może też pracujesz w dużym przedsiębiorstwie, które coś produkują. Jeśli tak to wiesz, że optymalizacja procesów i redukcja odpadów produkcyjnych, to zagadnienia, które mocno się takim firmom opłacają. A jeśli są dane, to i możliwa jest optymalizacja z pomocą ML w wielu wypadkach.
Tylko jak znaleźć ten proces, ten etap który, gdzie uczenie maszynowe może pomóc? Inaczej mówić trzeba znaleźć nisko wiszące owoce, od tego zwykle najbardziej opłaca się zaczynać ML.
- Zaczyna się prosto i skomplikowane zarazem – od zadawania pytań.
To, co my robimy w takich sytuacjach, to organizujemy na początku szereg spotkań z kluczowymi osobami np. tymi, które najlepiej znają produkcję i wyzwania z jakimi się mierzy zarówno na poziomie wykonawczym, jak i biznesowym (często różne osoby). W ciągu 2-3 dni po takiej serii wywiadów możemy wychwycić już naprawdę fajne ciekawostki i niespójności, które mocno rzutują na kolejne kroki projektu.
A więc wartość rodzi się już na samym starcie. - Kolejny krok to wspólnie wybrać proces, którym chcemy się zająć, bo są tam nisko wiszące owoce, czyli stosunkowo niewielkie usprawnienia są w stanie przynieść spore pieniądze dla firmy.
W tym przykładzie z branży przemysłu to była redukcja odpadów czy też zmniejszenie ilości produkowania wadliwych części i produktów, zresztą to jest dosyć popularny przypadek, bo tam firmy tracą zwykle dużo pieniędzy i zwykle da się sporo poprawić.
Ok, mamy już swój wzrok skierowany nie na całą firmę, a wybrany problem i proces, brzmi lepiej, ale wciąż trzeba znaleźć odpowiedzi na wiele pytań i to właśnie w kontekście metryk sukcesu, czyli doprecyzować, co właściwie oznacza sukces w takim wypadku, a co będzie porażką.
Co to oznacza w praktyce zmniejszanie wadliwych części? W jakim okresie czasie?
np. jak na jedną część w rok będzie mniej, czy to już sukces?
Wskazówka: w tym i każdym innym przypadku tego typu fajnie móc znaleźć taką metrykę biznesową, aby dało się to wprost przeliczyć na pieniądze, np. wiadomo, ile kosztuje produkcja np. 1 części, czyli wiemy ile firma straci produkując ją wadliwą. Liczymy, ile sztuk produkujemy średnio wadliwych nic nie zmieniając i o ile odratowanych walczymy, aby wysiłek włożony w optymalizację się zwrócił. I tutaj można by skończyć, ale dalej w sumie mamy wiele niewiadomych.
Jakie dodatkowe pytania warto zadać?
- Czy mamy wpływ na to, by zmniejszyć liczbę wadliwych części?
Tu już nie ma łatwych odpowiedzi, bo np. posiłkując się przykładem, który jest mi bliski, z którym pracowałem, część materiałów, z których dany produkt jest produkowany są dostarczane z zewnątrz i faktycznie nie zawsze mamy wpływ na to, aby to naprawić, jeśli akurat tam jest problem. Odnotujmy to jako kolejny fakt na ten moment naszej historii. - Czym tak naprawdę jest produkowany produkt?
Czy to jest “coś pojedynczego” czy składa się z mniejszych innych części. Często, a przynajmniej z mojego doświadczenia, a widziałem to na własne oczy, taki produkt składa się z kilku lub kilkunastu innych części tzw. półproduktów.
I tu dochodzimy do fajnego punktu…
Zobacz, cel biznesowy to zmniejszyć ilość wadliwych produktów w ostatecznym rozrachunki – to też trudniejszy przypadek, bo nie zawsze mamy wpływ na wszystkie czynniki, które to powodują.
Nawet, jak model wykryje, że coś jest nie tak, to co dalej? Gdzie tu jest wartość dodana dla biznesu?
Ale nawet w tym przypadku jest, tylko trzeba ją zauważyć i zdefiniować.
Przykład – aby powstała kompletna część, wędruje ona przez linię produkcyjną i przechodzi przez różne etapy, gdzie za każdym razem dokonuje się pewna zmiana, która przybliża nas do finalnego produktu. Takie przejście zajmuje czas, jak się domyślasz także tutaj czas = pieniądz.
Załóżmy, że jednym z powodów wady produktów może być wada materiału użytego do jego produkcji. O co teraz walczymy? O to, aby wykryć to najwcześniej jak się da – oszczędzić czas, inne materiały, energię na produkcję czegoś, co będzie wadliwe, tylko zwykle dowiadujemy się za późno, że coś poszło nie tak.
Zwykle w takich fabrykach walczymy o minuty lub nawet sekundy, które źle wykorzystane powodują dalsze opóźnienia. Marnujemy czas na produkcję wadliwej części i nie produkujemy w tym czasie też tej prawidłowej = podwójna starta można powiedzieć.
Najczęściej popełniane błędy
- Brak metryki sukcesu biznesowej.
- Metryka biznesowa jest zbyt abstrakcyjna, np. nie mierzy pieniędzy lub chociażby czas
- Metryka techniczna jest oderwana od metryki biznesowej.
- Zespół zbyt dużo skupia się na metrykach technicznych i mówią, zbyt złożonym językiem do biznesu, zamiast tego, aby lepiej zrozumieć jaki problem biznesów chcą rozwiązać.
- Każda metryka techniczna, to jest pewne przybliżenia, nie można jej ufać na 100%, bo tracimy tam szczególiki (podobnie jak tracimy szczególiki patrząc na wartość średnią), warto robić dodatkowe testy i sprawdzać co w rzeczywistości uzyskaliśmy.
- Brak zarządzania ryzykiem, czyli pominięcia tego, że każdy model myli się, ale ten błąd może kosztować różnie i warto to rozważyć z perspektywy biznesowej i zacząć tym zarządzać świadomie.
- Paraliż przed startem, skoro metryka jest dość trudna, to nie wiem jak zacząć. To źle, zacznij od czegoś i zrób kilka iteracji do przodu i wtedy będzie łatwiej skorygować metrykę, bo lepiej poznasz wycinek rzeczywistości, w której się obracasz. Innymi słowami, małymi krokami do przodu, na początek stawiasz pierwszy krok i prawdopodobnie wybierzesz gorszą metrykę, przynajmniej już zaczniesz iść do przodu. Ważne aby tylko nie zapomnieć skorygować tę metrykę, jak już zgromadzisz większe rozumienie.
Podsumowanie
1. Wybranie właściwej metryki jest trudnym procesem! Mało tego, zwykle nie da się to zrobić dobrze za pierwszym razem, bo jest zbyt dużo niepewności dookoła i rzeczywistość i tak nas zaskoczy.
2. Tylko to wcale nie oznacza, że trzeba wpaść w tak zwany paraliż decyzyjny i przez lata teoretycznie wybierać tę metrykę. Wręcz przeciwnie. Trzeba wybrać na początek w miarę prostą, która brzmi sensownie i przeprowadzić jak najszybciej eksperyment od początku do końca, aby lepiej zrozumieć jakie są ograniczenia, jakie są wady wybranej metryki (i dlaczego) i co możemy zrobić, aby to usprawnić. Wybrać kolejną metrykę i iść do przodu.
3. Ważne jest to, aby na danej iteracji była jedna główna metryka, nie można skakać lub przybliżać, bo inaczej nie wiadomo co z czym porównywać. Też warto mieć kilka, tak zwanych spadochronów zapasowych, czyli metryki wspomagające wykrywać anomalii. Te pomocnicze metryki, są po to, aby mieć większą pewność, czy to co robimy nadal ma sens.
Zadanie dla Ciebie
Czas na ćwiczenia. Wymyśl gdzie model ML może być pomocny dla Ciebie? Zacznij rozważać jak to będziesz mierzyć? Czy da się tam zmierzyć jednoznacznie? Czy są w tej metryce zawarty pieniędzy? Czy masz wpływ na to co chcesz zoptymalizować?
Podziel się swoim przemyśleniem ze mną :).