Andrzej Sobczak
Podcast

Andrzej Sobczak o RPA – profesor, praktyk, pasjonat

Z tego odcinka dowiesz się:

  • czy da się łączyć świat akademicki ze światem biznesu?
  • czym jest RPA?
  • jaki problem rozwiązuje RPA?
  • w jakich obszarach RPA najbardziej się sprawdza?
  • w jakich instytucjach, branżach w Polsce najczęściej stosowane są roboty?
  • jakie są korzyści zastąpienia pracy człowieka przez pracę robota?
  • jak najlepiej zacząć wdrażanie RPA w firmie?
  • jakie są najpopularniejsze na rynku narzędzia RPA?
  • kiedy opłaca się pisać swoje własne narzędzia?
  • czy RPA przyczyni się do tego, że część osób straci pracę?
  • czy zawód developer RPA, to zawód tymczasowy czy na kilka lat?
  • w jakim czasie usługi kognitywne trafią na produkcję?
  • jak wygląda przyszłość RPA?
  • dla kogo jest kurs Data Workshop?
Andrzej Sobczak o Robotic Process Automation
Andrzej Sobczak o Robotic Process Automation

Sofia to pierwszy robot, który dostał obywatelstwo, 13 czerwca odwiedziła również Kraków i konferencję Impact. Nawet dostała indeks od władz uczelni AGH, ciekawy jestem, jak często będzie uczestniczyć w zajęciach… już widzę, jak stoi w kolejce do Pań z dziekanatu i błaga o szansę na kolejną poprawkę.

Sophia z prorektorem AGH prof. Jerzym Lisem. (Witold Woszczyna)
Sophia z prorektorem AGH prof. Jerzym Lisem. (Witold Woszczyna)

Sofia mówiła po angielsku (myślę, że mogła lepiej się przygotować i mówić po polsku, w końcu jest robotem) i wyglądało to zbyt sztucznie, żeby stwierdzić, że stoi za tym jakaś poważna inteligencja, no chyba że tylko ludzka :). Natomiast miałem wrażenie, że ludzie, kto tworzą Sofię, dość ostro pracują nad tym, żeby wyglądała bardziej po ludzku i zachowywała się jak człowiek – na przykład kręciła głową co jakiś czas, w dość losowych odstępach czasowych, czy robiła coś podobnego jak kiwanie głową. Jednym słowem jest tam dużo marketingu i moja teoria jest taka, że ktoś robi eksperyment, polegający na sprawdzeniu: a co ludzie na to? Innymi słowy, postępy w sztucznej inteligencji są dość szybkie, natomiast ludzie potrzebują dużo czasu, żeby zaakceptować pewne technologiczne zmiany. I chyba nas, czyli ludzi, już przygotowują do czegoś… pytanie tylko do czego.

Na Impact 2018 byli również politycy. Wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział, że jesienią 2018 roku będzie stworzony sojusz do pracy nad strategią AI dla Polski. W skrócie tylko dodam, że świat zmienia się szybciej niż myślisz i taka sztuczna inteligencja również przenika w kręgi polityczne. Czasem dlatego, że to po prostu PR, ale czasem dlatego, że to przyszłość, która zadecyduje o wielu kwestiach.

Najwięksi gracze na świecie to oczywiście Stany Zjednoczone, ale również Chiny (o tym mam osobny odcinek). Jak to wygląda w Europie? Na przykład Francja zainwestuje 1.5 mld euro w ciągu następnych 4 lat, a Wielka Brytania, która obecnie jest liderem AI w Europie, już ma strategię AI dla swoich krajów. Inne mniejsze kraje w Europie przygotowują strategię AI już teraz, np. Finlandia czy Estonia obecnie nad tym pracują. Nawiasem mówiąc, fundacja DigitalPoland zorganizowała zespół, w którego pracach uczestniczyłem i pracowaliśmy razem nad przygotowaniem raportu, który może być pomocny dla strategii AI w Polsce. Analizowaliśmy to, co już jest zrobione na świecie i zebraliśmy to wszystko w jednym dokumencie. Myślę, żeby nagrać o tym osobny odcinek, daj, proszę, znać, jeśli jest to dla Ciebie interesujące.

Kolejny ciekawy raport, o którym muszę dzisiaj wspomnieć, to „Ramię w ramię z robotem” przygotowany przez McKinsey i Forbes. Raport składa się z 41 stron, więc można w nim znaleźć sporo ciekawych rzeczy, zacytuję jedną z nich:

Nawet 49 proc. czasu pracy w Polsce (odpowiednik 7,3 mln miejsc pracy) może zostać zautomatyzowane do 2030 r. dzięki zastosowaniu istniejących dziś technologii

Co prawda później dodają, że są pewne ograniczenia i może być tego trochę mniej. Dlatego zdecydowałem się podjąć temat automatyzacji, żeby pokazać, jak to wygląda teraz i czego możemy się spodziewać.

Dzisiejszym tematem jest RPA, Robotic Process Automation. Zaprosiłem na rozmowę jedną z najbardziej rozpoznawalnych w tych obszarach osób – Andrzeja Sobczaka. Potrafi łączyć w sobie świat akademicki, gdzie jest profesorem, ale również podejście inżynieryjne, bo pracuje jako konsultant i wie, jak to działa w praktyce. Zapraszam do wysłuchania.


Proszę przedstaw się, kim jesteś, czym się zajmujesz, gdzie mieszkasz.

Nazywam się Andrzej Sobczak, jestem pracownikiem Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, gdzie kieruję zakładem Zarządzania IT. Jestem równocześnie naukowcem, praktykiem i trochę ewangelistą, bo staram się krzewić wiedzę z obszarów, którymi się zajmuję, a zajmuję się strategią i transformacją IT, a od kilku miesięcy koncentruję się na automatyzacji i robotyzacji biznesu. Mieszkam w Łodzi.

Co ostatnio czytałeś?

Jeżeli chodzi o książki, to problem jest taki, że przy rozległych zainteresowaniach i pracach mam mało czasu, natomiast to powoduje, że czytam mało beletrystyki, ale koncentruję się na książkach merytorycznych, technicznych. Tobie i naszym słuchaczom chciałbym serdecznie i gorąco polecić dwie książki Nancy Duarte.

To jest autorka amerykańska, która zajmuje się opisywaniem, jak dobrze przygotowywać prezentacje. Uważam, że bardzo ważny jest z jednej strony dobry pomysł, ale jeszcze ważniejsze i trudniejsze jest umieć go dobrze sprzedać. Nancy w swoich książkach opisuje, jak przygotowywać interesujące, pasjonujące dla słuchaczy prezentacje. Polecam zarówno „Współbrzmienie”, jak i „slajd:ologię”. To nie są książki o klikaniu w PowerPoincie, ale o tym, jak zrobić materiał interesujący dla bardzo różnych grup słuchaczy.

Bardzo dziękuję za to polecenie, bo w szczególności dla osób technicznych jest to bardzo duże wyzwanie, by przekazać, co chcemy przekazać albo sprzedać to biznesowi. Mam nadzieję, że to będzie wartościowa lektura dla wielu słuchaczy. Czym się zajmujesz na co dzień? Powiedziałeś już o kilku rzeczach, a teraz rozwińmy ten wątek, więc czym się zajmujesz na co dzień?

W Szkole Głównej Handlowej zajmuję się zarządzaniem strategicznym IT – to brzmi bardzo górnolotnie, ale tak naprawdę w ramach uczelni zajmujemy się od strony naukowej, metodycznej zasadami współpracy IT z biznesem. Nie zajmujemy się budową pojedynczych systemów, czyli nie mówimy, jak wdrożyć RPA, CRM, BI, tylko mówimy, jak poukładać relacje IT z biznesem. Tutaj takimi słowami kluczami są Enterprise Architecture, po polsku architektura korporacyjna, metodyki prowadzenia projektu, zarządzania portfelem projektów i programów, czyli wszystkie kwestie związane z Agilem, Scrumem, skalowaniem tego w dużych organizacjach.

Bardzo głęboko wchodzę teraz w obszar automatyzacji robotyzacji, bo uważam, że to ma głęboką przyszłość i od tego się nie ucieknie, a w ramach takiej działalności ewangelizacyjnej prowadzę serwis robonomika.pl poświęcony właśnie temu zagadnieniu. Przy czym patrzymy na to zagadnienie zarówno ze strony technologicznej – dobór narzędzi, wykorzystanie narzędzi, ale także od strony ekonomiczno-organizacyjnej, bo roboty na pewno zmienią biznes.

Jak Ci się udaje łączyć świat akademicki – tak jak wspomniałeś, pracujesz na SGH, jesteś profesorem, ze światem biznesu? Dla mnie jesteś takim wyjątkowym człowiekiem, jeżeli chodzi o łączenie tych dwóch światów. Dość często niestety jest tak, że te światy są rozłączne. Zdradź proszę swoją tajemnicę, jak Ci się to udaje?

Dziękuję Vladimir za miłe słowa. Rzeczywiście oprócz tej strefy naukowej i takiej strefy związanej z promocją wiedzy z obszaru architektury, robotów, zarządzania strategicznego, działam jako praktyk. Brałem udziałów w ponad trzydziestu projektach związanych z transformacją architektury, z prowadzeniem dużych projektów wdrożenia systemów informatycznych. A jak to udaje się łączyć? Uważam, że praca nie może być tylko pracą i sposobem na zarabianie pieniędzy, tylko pasją i ja w to głęboko wierzę. Wtedy pojawia mi się efekt synergii – czyli to, co robię w praktyce, bardzo fajnie mi się sprawdza, dzięki temu, że jestem naukowcem i mam dobrą podstawę metodyczną, a jako naukowiec mogę się odwołać do przykładów praktycznych. To cenią zarówno studenci, których prowadzę na studiach doktoranckich i magisterskich, jak i z drugiej strony cenią to praktycy, bo mogę im w usystematyzowany sposób opowiedzieć o złożonościach naszego świata informatyki i biznesu, a one są coraz większe.

Pasja ma ogromną moc i teraz przejdziemy do jednej z gałęzi Twojej pasji, czyli Robotic Process Automation, a w skrócie RPA – to będzie nasz dzisiejsze główny temat. Zacznijmy od początku, czym tak naprawdę jest RPA?

Na RPA można patrzeć z dwóch perspektyw. Pierwsza perspektywa to jest pewnego rodzaju pomysł na automatyzację. RPA tłumaczymy jako Zrobotyzowana Automatyzacja Biznesu, czyli jest to pewnego rodzaju podejście, które mówi: zastępujemy pracę człowieka, która była wykonywana manualnie, pracą robota, ale to nie jest robot mechaniczny fizycznie istniejący, tylko mamy do czynienia z robotami software’owymi. Druga perspektywa to jest konkretne jedno, drugie, trzecie czy czwarte narzędzie, bo w tej chwili jest ponad 40 produktów na rynku, które realizują tę koncepcję RPA, czyli i narzędzie, i pewien sposób na automatyzację biznesu.

Jaki problem rozwiązuje RPA?

Sama idea RPA, zwłaszcza dla informatyków, wydaje się prosta. Trzeba się cofnąć 20 lat wstecz, ja swoją karierę zawodową zaczynałem jako tester, byłem szefem działu testów i po raz pierwszy wtedy spotkałem się z robotami programowymi. One nie były wykorzystywane do automatyzacji procesów biznesowych, tylko do automatyzacji testów – testów manualnych oraz przygotowania i realizacji testów wydajnościowych. To tak naprawdę był z jednej strony początek RPA, a z drugiej strony coś, co się nazywa łapaczami tekstu, czyli screen captureteż jest powszechnie znane. Te technologie zostały opracowane, były stosowane niszowo, aż do momentu, gdy 3-4 lata temu zauważono, że biznes zaczyna mieć coraz większe problemy, jeżeli chodzi o automatyzację i realizację procesów.

Skąd one się wzięły? Po pierwsze te problemy mają podstawę w tym, że pracownicy biznesowi w jednostkach biznesowych, zwłaszcza w tak zwanym back-office, czyli tej części, która nie jest widoczna dla klienta, ale w której są realizowane ważne procesy obsługi posprzedażowej, kadrowe, płacowe, zaczynają wykorzystywać coraz większą liczbę systemów. Jeden pracownik, żeby zrealizować proces, nie korzysta już tylko z jednego systemu, tylko musi się zalogować i wykonać operację w czterech, pięciu czasami dziesięciu systemach, bardzo często wprowadzając te same dane do różnych systemów. Oczywiście informatyk powie, żeby zamiast logować się do tylu systemów, ładnie je zintegrować za pomocą API, czy szyny integracyjnej.

Ale tutaj się pojawił drugi problem, te systemy mają już swoje lata, są tak zwane systemy legacy, czyli systemy odziedziczone, często w dużych organizacjach te systemy mają po 10, 15, 20 lat, a czasami i więcej, są one napisane w starych technologiach, wykorzystujące framework, języki już obecnie mało popularne i pojawiają się problemy z dostępem do ludzi znających te technologie, są to systemy często o charakterze monolitycznym, czyli nie mają interfejsu, ciężko się do nich podłączyć z zewnątrz, a co najgorsze to nie ma wiedzy, jak te systemy działają, bo nie ma dokumentacji albo jest szczątkowa, nieaktualna, a te osoby, które wiedziały, jak te systemy działają to albo odeszły z firmy, albo poszły na emeryturę i biznes znalazł się w takim klinczu – widzi duży problem z efektywną realizację procesów, bo taki pracownik, zamiast wykonywać fajne, kreatywne działania, musi 5 razy te same dane wklepać w różnych systemach.

Nie da się tego w prosty i szybki sposób rozwiązać od strony informatycznej, bo takie stare systemy trzeba wymieniać, a to jest bardzo kosztowne, obarczone dużym ryzykiem niepowodzenia. Co więcej, pojawiają się też takie problemy, że wymiana jednego starego systemu generuje konieczność wymiany kolejnych systemów, projekty robią się olbrzymie, bardzo się wloką, budżety rosną, więc biznes mówi: nie, to nie tędy droga.

No i biedni pracownicy klepali te dane w różne systemy, aż w którymś momencie ktoś wpadł na pomysł, by zupełnie zmienić podejście. Nie starajmy się zintegrować tego od strony informatycznej, tylko właśnie postawmy takiego software’owego robota, który na bazie dobrze zdefiniowanych reguł biznesowych, będzie wykonywał dokładnie te same prace co człowiek, tylko ta integracja będzie się odbywać nie na poziomie interfejsów, modeli danych, jak w klasycznej integracji, tylko na poziomie interfejsu użytkownika. To, co wyróżnia RPA w stosunku do innych podejść do integracji to fakt, że nie ingerujemy w ogóle w kod aplikacji, które chcemy zautomatyzować i tak naprawdę taki robot zastępuje nam człowieka i wszystkie działania wcześniej wykonywane przez człowieka są wykonywane w tym momencie przez robota.

Bardzo długa odpowiedź i już prawie odpowiedziałeś na kolejne pytanie, ale jednak je zadam. Gdzie RPA najbardziej się sprawdza? Zadaję to pytanie, żeby wyjaśnić, w których obszarach to można zastosować, czy to chodzi o wielkość firmy, czy o przestarzałość rozwiązania, może jeszcze o coś innego?

RPA, jak już wcześniej mówiłem, służy do automatyzacji procesów biznesowych. Jest sens stosować go tam, gdzie procesów jest dużo, są one powtarzalne i wystandaryzowane – to jest kluczowe. Nie możemy automatyzować procesów, które mają bardzo dużą liczbę wyjątków, a tutaj taki paradoks – decydenci często nie zdają sobie sprawy, jak złożone procesy realizują ich pracownicy, bo decydentom wydaje się, że procesy są proste, w szczególności jak mają normy ISO, to są opisane albo jak mają model procesów zamodelowany w BPMN-ie, to ten model jest aktualny. A rzeczywistość jest zdecydowanie bardziej brutalna i bardziej złożona. Tak naprawdę okazuje się, że dokumentacja, którą posiada organizacja, jest często nieaktualna, niekompletna, a pracownicy zmagają się z dziesiątkami drobnych wyjątków. Jeżeli w procesach występują setki takich wyjątków, te same procesy w różnych częściach organizacji są realizowane w zupełnie różny sposób, tych procesów jest stosunkowo mało, to trzeba się zastanowić czy RPA ma sens, bo RPA na pewno nie jest takim magicznym srebrnym pociskiem, jak to się ładnie mówi po angielsku silver bullet, który rozwiąże wszystkie problemy. Trzeba dobrze znaleźć procesy, które chcemy zautomatyzować, zrobotyzować za pomocą tego narzędzia. To jest pierwsza wskazówka.

Druga wskazówka jest taka: RPA ma sens, gdy rzeczywiście nie da się zastosować dobrych, poprawnych od strony informatycznej metod integracji, bo to się wiąże z dotknięciem systemów legacy, bo nie ma na to czasu, bo nie ma na to olbrzymiego budżetu albo chcemy wprowadzić rozwiązanie tymczasowe, które docelowo będzie zastąpione już pełną integracją, a teraz na okres kilku-kilkunastu miesięcy musimy „zalepić dziury”, no i wtedy dobrze się sprawdza RPA. Przykładem takiego szybkiego „zalepiacza dziury” jest sytuacja taka, gdy dwie firmy się łączą, docelowo ich systemy będą dobrze zintegrowane ze sobą, ale w okresie fuzji muszą ze sobą współdziałać. Wtedy stawiamy takie roboty na systemach obu firm i one przerzucają pewne dane między sobą.

Jak mówimy angielski skrót RPA, to może się wydawać, że to jest technologia rozwijana w Stanach. Porozmawiajmy o tym, co się dzieje w Polsce, masz wgląd do wielu firm, jesteś praktykiem. Powiedz, jak to jest teraz i jaki trend jest przewidywany w tym obszarze.

Rzeczywiście sama koncepcja RPA spopularyzowała się po pierwsze na Zachodzie, a po drugie, co zaskakujące, w Indiach, w Malezji, czyli tych krajach, które świadczą usługi outsourcingowe. W Polsce temat RPA stał się modny mniej więcej 2 lata, a od roku to już jest prawdziwe szaleństwo, można powiedzieć z uśmiechem, że otwieramy lodówkę i wyskakuje nam jakieś RPA, czy jakiś robot. A skąd to się wzięło? W Polsce w tej chwili pracuje około 260 tysięcy ludzi w shared services center, business process outsourcing, centrach obsługi wspólnej i te wszystkie jednostki świadczą profesjonalne usługi biznesowe dla różnego rodzaju podmiotów na zasadzie outsourcingu.

To jest pierwsze miejsce, gdzie w Polsce stosowane są roboty. Przykładem takiej instytucji, która stosuje roboty, jest Nordea. Nordea Bank nie ma w Polsce oddziału dla klientów, natomiast ma bardzo rozwinięte centra zajmujące się robotyzacją w Gdyni i w Łodzi, które de facto rozwijają roboty na potrzeby całej grupy. Drugie miejsce, gdzie roboty są stosowane w Polsce to oczywiście duże banki, tutaj można wskazać Alior Bank, Pekao S.A., BNP Paribas Bank, ING Bank Śląski, czyli najwięksi gracze, ubezpieczyciele jak Generali, firmy telekomunikacyjne typu Orange. Wymieniłem duże podmioty, które wykorzystują na szeroką skalę automatyzację i robotyzację właśnie z wykorzystaniem RPA, ale mniejsze podmioty również wykorzystują RPA – to są czasami firemki, które zaczęły się borykać, podobnie jak największe podmioty, z jedną rzeczą to jest z problemami związanymi z dostępem do stosunkowo taniej siły roboczej, która by chciała się związać z firmami na lata. RPA rozwiązuje ten problem nie tylko od strony cięcia kosztów informatycznych, ale również problem dostępności do ograniczonej liczby zasobów ludzkich, bo robot zastępuje człowieka.

W kwietniu tego roku razem z ceo.net, czyli taką organizacją zrzeszającą 500 największych dyrektorów w Polsce, zrobiliśmy ogólnopolskie badania „Jak wygląda wdrażenie RPA w Polsce” – to są badania poglądowe, to nie są badania uniwersalne, wynika z nich, że 30% z tych 500 największych firm w Polsce wdraża u siebie w mniejszym czy większym stopniu roboty. To jest tylko 30 albo aż 30% – oczywiście można na to spojrzeć z dwóch stron, tylko 30%, bo dla 70% tych dużych podmiotów ta droga jest jeszcze przed nimi, natomiast pozytywnie patrząc aż 30%, bo mamy dużo dobrych wzorców. Decydenci w wielu firmach, z którymi rozmawiam, zadają pytanie: ale czy na pewno to zadziała? Ja odpowiadam, że państwo możecie mi nie wierzyć jako praktykowi, możecie mi nie wierzyć jako naukowcowi, ale popatrzcie na to, co się dzieje na rynku, jakby to nie działało, to firmy by w to nie wchodziły, a to ewidentnie działa i przynosi określone benefity. Mamy do czynienia z takim prawdziwym boomem na te rozwiązania. Pewnie jeszcze wspomnimy później o ryzykach związanych z wdrożeniem RPA i ograniczeniach, bo to nie jest uniwersalne narzędzie na wszystkie problemy, czy taka uniwersalna tabletka lecząca wszystkie choroby.

Podam kilka takich ciekawostek, które mogą zainteresować słuchaczy Twojego podcastu. Roboty są stosowane głównie w backoffice, ale na przykład duże firmy mediowe korzystają z robotów do obsługi komentarzy na swoich portalach internetowych, do przygotowywania treści artykułów, może nie w stu procentach, ale takiego podszykowywania artykułów, do obsługi klienta na przykład w obszarze windykacji, czyli zaczynamy stosować roboty tam, gdzie są powtarzalne, mozolne czynności. Jeżeli chodzi o główne korzyści, które te firmy w Polsce pokazywały, to było to cięcie kosztów i poprawa jakości przetwarzanych danych.

O co chodzi w tym ostatnim punkcie? Człowiek się myli, jest to naturalne, jeżeli wykonuje milion powtarzalnych, takich samych nudnych czynności, to przy milion pierwszej na pewno się pomyli. Robot się nie myli, jeżeli jest dobrze napisany i dobrze przemyślane są jego rozwiązania, to jakość przetwarzanych danych przez robota jest dużo wyższa, co oczywiście pozwala obniżyć koszty całego procesu biznesowego, zmniejsza ryzyko problemów z obsługą umowy, faktury, obsługi posprzedażowej klienta. Mamy dużo niewymiernych korzyści. No i ostatnia rzecz, którą już wcześniej sygnalizowałem, roboty zaczynają rozwiązywać problem niedoboru kadry, my mamy problem jako Polska, że w ciągu najbliższych kilku lat spadać będzie dostępność ludzi w wieku produkcyjnym, no i roboty mogą być remedium na tego typu problem.

Nawiążę teraz do tego badania poglądowego, o którym wspomniałeś i do 70% firm, które jeszcze nie korzystają z RPA. Załóżmy, że teraz słucha nas osoba decyzyjna w jednej z tych firm i zastanawia się, że być może warto spróbować. Jak najlepiej zacząć, na co należy zwracać uwagę?

Ja do wdrożenia RPA podszedłbym, patrząc na to zagadnienie w trzech perspektywach czasowych. Pierwsza perspektywa czasowa to tu i teraz, gorąco zachęcam, żeby ściągnąć wersję trialową, open source narzędzia i zrobić własnymi siłami Proof of Concept – wziąć jakiś proces i spróbować go zautomatyzować, zrobotyzować, nie wierzyć konsultantom, nie opierać się tylko na informacjach z konferencji, tylko zobaczyć, jak u nas tego typu rozwiązanie faktycznie zadziała na czymś najprostszym, bo oczywiście diabeł tkwi w szczegółach i może okazać się, że z jakichś powodów natrafimy na bariery wdrażania RPA u siebie. To mogą być bariery technologiczne na przykład bardzo dziwne narzędzie, które chcemy zrobotyzować, typu procesy realizowane częściowo na terminalowych końcówkach starego mainframe’a i z tym część narzędzi może sobie nie poradzić i bariery organizacyjne typu: departament bezpieczeństwa, compliance dostanie zawału serca, jak usłyszy, że będziemy mieli takiego robota ze wszystkim uprawnieniami wszystkich użytkowników w firmie. Więc POC to jest coś, od czego bym zaczął.

Jeżeli się przekonamy, że to może mieć jakąś wartość, to wtedy rozpatrywałbym robotyzację w horyzoncie średniookresowym i długookresowym. W średniookresowym patrzyłbym na roboty i przede wszystkim nasze procesy, i zastanowił się, które procesy jest najłatwiej zautomatyzować, gdzie będziemy mieli największy uzysk, czyli warto automatyzować i robotyzować te procesy i projekty, do których obsługi jest wykorzystywanych od 0,75 do jednego tak zwanego FTE, czyli tak naprawdę jednego etatu, mówiąc językiem biznesowym, warto automatyzować i robotyzować, gdzie po ich zautomatyzowaniu uwolniony zostanie co najmniej 1 etat. W części organizacji spotkałem się z sytuacjami, gdzie jeden robot potrafił zautomatyzować i zastąpić dwóch, trzech, a nawet czterech pracowników. To są wielkie sukcesy i konkretne oszczędności. W tym drugim etapie sięgamy po nisko wiszące owoce, czyli łatwo dostępne, soczyste i zbieramy śmietankę. Na tym drugim etapie możemy się zatrzymać, ale możemy pójść krok dalej i zastanowić się, czy ta automatyzacja i robotyzacja to jest tylko sposób na cięcie kosztów na poradzenie sobie z kwestiami niedoboru pracowników, poprawy jakości danych czy może poprzez automatyzację i robotyzację chcemy stworzyć zupełnie nowy pomysł na firmę, rozwinąć jakiś dodatkowy obszar działalności, stworzyć nowy model biznesowy firmy – może komplementarny w stosunku do tego, co mamy, może zupełnie nową ścieżką ucieczki do przodu dla naszej firmy.

Pewnie łatwiejsze będzie to dla firm działających w świecie digital, czyli różnego rodzaju e-commerce’ów, firm mediowych, wydawców, różnego rodzaju porównywarek dostarczających usługi informacyjne. Pewnie trochę trudniej będzie firmom działających w świecie fizycznym, czyli na przykład zajmujących się logistyką, mocno regulowanym typu bankowość, ubezpieczyciele, gdzie te roboty jeszcze przez jakiś czas będą pełniły wyłącznie funkcję wspierającą. Natomiast zachęcam gorąco do takiego ćwiczenia, żeby usiąść sobie spokojnie w gronie kadry menadżerskiej i zastanowić się, jak nasza firma będzie działać za cztery, pięć lat, czy będziemy zautomatyzowani, czy nie i co się stanie, jeżeli konkurenci naszej firmy pójdą w automatyzację, robotyzację, a my nie.

Na początku wspomniałeś, że obecnie istnieje co najmniej 40 różnych narzędzi do RPA. Może warto wymienić kilka najciekawszych, na które warto zwrócić uwagę albo być może warto pisać swoje własne narzędzia. Jeżeli tak, to kiedy to może się opłacać?

Od razu powiem, że nie ma darmowych launchy, żeby mieć takie roboty u siebie w firmie, to skądś muszę je wziąć, czyli trzeba je pozyskać. Tak jak powiedziałeś, są dwie metody: pozyskanie z rynku i napisanie od zera. Jakie są plusy i minusy każdego z nich i jakie to są narzędzia? Jeżeli chodzi o pozyskanie z rynku to mamy ponad 35 dostawców, którzy dostarczają ponad 40 typów narzędzi RPA.

Najbardziej popularne, premium to jest Blue Prism, Automation Anywhere, UiPath, WorkFusion – stosowane są na całym świecie, również w Polsce. Plusy tych narzędzi: to są narzędzia bardzo profesjonalne, do rozwiązań enterprisowych w dużych firmach, minusy: to są bardzo drogie narzędzia. Dochodzimy do takie zagadnienia, o którym wcześniej nie mówiliśmy, a mianowicie do modelu licencjonowania. By korzystać z tych narzędzi, to najczęściej trzeba kupić co najmniej kilka sztuk licencji, nie można kupić jednej licencji, trzeba je odpowiednio wdrożyć i wtedy taki minimalny próg wejścia w tego typu rozwiązania to jest 50 tysięcy złotych czy 10 tysięcy dolarów. To jest takie minimum i dla części firm, zwłaszcza tych, które nie są pewne, to jest dosyć wysoka bariera na wejście.

Co można innego zrobić? Jest kilka scenariuszy. Pierwszy to: UiPath ma wersję Open Source, którą można ściągnąć, zainstalować i jest to w pełni funkcjonalna wersja. W niewielkich firmach jej stosowanie nic nie kosztuje, w dużych firmach stosowanie do celów edukacyjnych również jest bezpłatne, a jeżeli chcemy przejść na wersję produkcyjną, to musimy kupić licencję komercyjną. To jest najprostsze sięgnięcie po wykorzystanie profesjonalnego narzędzia klasy RPA. Natomiast mamy również dostawców narzędzi RPA z Polski i tutaj ich zareklamuję, jeżeli pozwolisz – to jest WizlinkG1ANT. Te narzędzia są o tyle ciekawe, że po pierwsze są zdecydowanie tańsze niż narzędzia topowych dostawców, natomiast G1ANT ma bardzo ciekawy model rozliczeń – nie kupuje się robota, tylko jego czas i płaci się za faktycznie przepracowane minuty pracy. To jest pewnego rodzaju ewenement i mało która firma w skali świata taki sposób rozliczeń preferuje.

Jeżeli widzimy, że roboty się sprawdzają, ale nie mamy na to specjalnego budżetu, możemy oczywiście napisać swojego robota. Tutaj mamy dwie strategie. Jeżeli działamy w środowisku Windows i chcemy automatyzować pewne prace w obszarze pakietu biurowego Office i jego najbliższych okolic, to bardzo popularne są różnego rodzaju mutacje Visual Basica i jego odmian. Jeżeli chcemy pracować w środowisku bardziej heterogenicznym, to tutaj to do automatyzacji takich zadań bardzo często stosowany jest Python, są też języki dedykowane, ale są mniej popularne. Na serwisie robonomika.pl jest zestawienie wszystkich narzędzi, wszystkich producentów oraz zestawienie, jak niskokosztowo wejść do automatyzacji, robotyzacji – tam pokazuję takie mniej popularne, ale o praktycznie zerowym koszcie, narzędzia, które można zastosować przy automatyzacji i robotyzacji.

Myślę, że każdy zgodzi się z tym, że RPA przyczynia się do tego, że część osób straci pracę. Z drugiej strony wygląda na to, że pojawia się nowy zawód: developer RPA. Czy to jest taki tymczasowy zawód na kilka lat, czy może to jest zawód, który przetrwa dłużej, chociażby dziesięć, dwadzieścia lat. Jak Ty to widzisz?

Może jeszcze zanim odpowiem bezpośrednio na to pytanie, to chciałbym poruszyć jedno zagadnienie, dosyć istotne z bardzo praktycznego punktu wdrażania RPA w firmach. Na RPA zupełnie inaczej patrzy biznes, a zupełnie inaczej patrzy dział informatyki. Dla biznesu RPA jest szansą, to znaczy może szybko zautomatyzować, zrobotyzować proces, pojawią się benefity biznesowe, co więcej, jeżeli w tym biznesie są tacy sprytni ludzie na przykład absolwenci, którzy niedawno ukończyli uczelnię, bo często w biznesie spotykam się z takim trendem, że pracują tam pasjonaci informatyki, to nagle się okazuje, że obecne narzędzia mogą być przez nich doskonale wykorzystane i pierwsze próby wdrożenia automatyzacji, robotyzacji może zrobić sam biznes bez IT. Podkreślam, że mówię o pierwszych próbach, bo potem kiedy mówimy o wdrożeniach produkcyjnych, gdzie w firmie będzie stosowanych 40, 50, 100 robotów – to są duże wdrożenia, bo średnio w Polsce w firmie jest po kilka robotów, ale kiedy idziemy do dużych wdrożeń, to niestety bez współpracy z działem IT się nie obejdzie. To była perspektywa biznesu, czyli robot jest postrzegany jako szansa.

IT często na roboty się krzywi, bo mówi: to niefajna technologia, nieprofesjonalne podejście, powinniśmy od razu robić integrację, a te roboty tylko dokładają nam pracy i nie wiadomo, co się tak naprawdę będzie dalej z nimi działo. Więc często tradycyjny dział IT patrzy na to z pewną obawą. Natomiast, to co zauważyłem ewidentnie na rynku, to nagle część departamentów informatyki mówi: „skoro my nie możemy się wyrobić z pracą obecnie, bo na przykład mamy dużo projektów związanych z compliance”, co jest nagminne w bankach, 50-60% budżetów i zasobów IT idzie na projekty compliance, myślę że to dotknie też ubezpieczycieli ze względu na kolejne dyrektywy unijne, „to tworzenie robotów, może i tymczasowych pozwoli szybko rozwiązać problemy biznesowe, czyli my będziemy się mogli skupić na rzeczach poważnych, dużych projektach”.

Dlaczego o tym opowiedziałem w kontekście Twojego pytania o developera RPA? W wielu organizacjach rzeczywiście taka rola zaczęła się pojawiać, to są osoby najczęściej młode, które wcześniej zajmowały się w jakiś inny sposób automatyzacją procesów, na przykład na różnego rodzaju workflowach albo wcześniej pisały drobne programiki, no i w momencie, gdy pojawił się boom na roboty, to zostały delegowane do pracy i przygotowania takich robotów. Czy to jest zawód przyszłościowy na 20 lat? Ja stawiam tezę, że nie – to jest taki zawód, w którym można w tej chwili fajnie zarobić, bo są bardzo ciekawe stawki i można zdobyć dużo doświadczenia, ale ja stawiam taką perspektywę 3 do 5 lat, później te narzędzia zrobią się na tyle przyjazne, że taki developer nie będzie potrzebny, przynajmniej do prostych robotów. Te roboty będą powstawały w automatyczny sposób i będą tworzone przez biznes. To, co jest ciekawe to fakt, że na przykład część organizacji nie nazywa developerów developerami, tylko na przykład pasterzami, kontrolerami robotów, czyli tak naprawdę są to osoby, które dbają o utrzymanie i rozwój tego swojego stadka robotycznego.

Pociągnę ten temat trochę dalej. Dotychczas RPA wykonuje przede wszystkim proste zadania typu kopiuj-wklej, otwórz-zamknij okienka, natomiast ewidentnie szykuje się trend, że uczenie maszynowe będzie angażować roboty i pojawia się tak zwana sztuczna inteligencja. Zastanawiam się po pierwsze, jak długo zajmie, zanim to zacznie działać na produkcji, a po drugie pytanie, jak to się przyczyni do tego, że faktycznie roboty zaczną automatyzować w dużym stopniu zawody, które są wykonywane przez ludzi.

Tak jak mówiłem wcześniej, obecna generacja narzędzi RPA, to jest taka pierwsza fala. Tak jak kiedyś mówiliśmy o informatyzacji przedsiębiorstw z wykorzystaniem produktów klasy ERP, to najpierw były produkty MRP, potem ERP, ERP II, stawiam tezę, że bardzo podobnie będzie wyglądał rozwój narzędzi klasy RPA. Mamy pierwszą generację, bardzo prostą, to są narzędzia, które są tak mądre, jak im człowiek wpisał reguły, jeżeli trafią na sytuację nadzwyczajną, jakąś wyjątkową to w najlepszym wypadku poinformują o tym swojego opiekuna: hej człowieku, mam coś, z czym sobie nie mogę poradzić. W najgorszym wypadku taki robot wykona nieprzewidzianą operację, a to może rodzić określone ryzyka dla firm. Natomiast jesteśmy dopiero na początku i tutaj trwają ewidentne i dosyć intensywne prace, dotyczące rozbudowy obecnych narzędzi o ich integrację z elementami machine learningu czy sztucznej inteligencji. Prosty przykład: jeden z liderów na rynku, czyli firma WorkFusion dostała ostatnio 50 milionów do inwestowania z funduszu Venture Capital, a UiPath 150 milionów i głównie te pieniądze mają być przeznaczone na to, żeby te narzędzia wzbogacić o elementy sztucznej inteligencji, więc jest ewidentne parcie rynku w tę stronę. To jest pierwsza druga rzecz.

Druga rzecz to, jakiej naprawdę wartości dostarczy ta automatyzacja kognitywna, ja ją w ten sposób nazywam, bo to taka automatyzacja, która ma możliwość uczenia się na bazie przetwarzanych danych otrzymywanych w czasie realizacji procesów, przede wszystkim dzięki takiemu podejściu, że jeżeli robot spotka sytuację nadzwyczajną, to będzie mógł na bazie wcześniejszych przypadków odpowiednio zareagować. Czyli w tych wszystkich sytuacjach wyjątkowych, może nie w stu procentach, bo tak pewnie nigdy w życiu nie będzie, ale zdecydowanie większej ilości, będzie mógł zareagować w sposób automatyczny, mniej absorbujący swojego opiekuna i to spowoduje, że rola człowieka w całym tym procesie będzie jeszcze mniejsza, bo nie ukrywajmy: obecnie roboty jednak nie mogą być pozostawione samopas, zawsze musi czuwać nad nimi człowiek – administrator, kontroler, który utrzymuje, pielęgnuje, rozwija takie roboty. Tutaj te roboty będą same dostrajały się do zmieniających się procesów.

W dłuższej perspektywie czasu zakładam, że to będzie przedział 5-10 lat, nie szybciej, bo jestem sceptyczny, jeżeli chodzi o możliwości wykorzystania produkcyjnego takich usług kognitywnych, ale to na pewno nastąpi, trzeba się liczyć z tym, że w wielu obszarach back office’u i front office’u rola ludzi zostanie mocno zminimalizowana do roli nadzorczej. Może się okazać, że sporo młodych ludzi napotka na taką barierę, że zaczynali od stanowiska juniora, jak młodszy księgowy, młodszy specjalista do spraw obsługi klienta, a nagle rolę tych młodszych przejmą roboty. No i tutaj jest taka przestrzeń do dyskusji na temat całego systemu edukacji, na temat całego modelu rozwoju pracowników w firmach, co z takimi sytuacjami należy robić.

Domykając ten temat, jak według Ciebie wygląda przyszłość RPA?

Na pewno w tej chwili RPA stało się modnym buzzword’em i jest to czasami wykorzystywane przez konsultantów, dostawców. Część firm, które w to wchodzą, się wycofa, bo będą nieprzygotowane, wdrożenia będą nieprzemyślane, może się okazać, że nie osiągną założonych rezultatów, obiecanych przez konsultantów, bo obiecali za dużo lub rzeczy niemożliwe, bo to się cały czas konsultantom zdarza. Natomiast ja uważam, że w skali całego rynku i całego tego zagadnienia, jakim jest automatyzacja i robotyzacja biznesu, a w szczególności części usługowej biznesu, no to nie ma od tego odwrotu. Może się za chwilę okazać, że RPA nie będzie się nazywać RPA, tylko zmienimy nazwę albo dołożymy dwójkę i będzie RPA II, ale to jest taki trend, który docelowo doprowadzi do tego, że zaczną pojawiać się praktycznie zautomatyzowane firmy, rola człowieka będzie naprawdę ograniczona do minimum, będzie raczej rolą decyzyjną, nadzorczą, a nie wykonawczą.

Podam taką ciekawostkę: rozmawialiśmy w ramach Związku Banków Polskich, na forum technologicznym, czy powstanie w pełni zautomatyzowany bank i widać było zupełnie dwie różne postawy. Tacy klasyczni bankowcy w to nie wierzą, ale osoby, które są blisko technologii, uważają, że może nie za 3, może nie za 5, ale za 10 lat jak najbardziej taka wizja praktycznie zautomatyzowanego banku się ziści i ten bank nie będzie założony przez klasyczny, który jest obecny na rynku, tylko pewnie będzie założony przez giganta technologicznego, który będzie miał dostęp do ludzi o odpowiednich kompetencjach, do danych i będzie miał dostęp do odpowiedniego sprzętu, a kwestie formalne, licencyjne, compliance’owe to sobie po prostu kupi i to się da rozwiązać, jako najmniej istotny problem. Więc trzeba się liczyć z tym, że za jakiś czas powstaną bardzo silnie zautomatyzowane podmioty, które mogą mocno namieszać na obecnym rynku.

Jeśli chodzi o ten bank przyszłości, to właśnie przyszły mi do głowy dwie myśli. Nie tak dawno czytałem artykuł, że w Chinach pojawia się taki w 100% zautomatyzowany bank, czyli w środku tego banku są roboty, co prawda gdzieś tam w innym biurze są jeszcze ludzie, ale przynajmniej ten budynek był całkowicie zautomatyzowany. A druga sprawa, jeśli chodzi o giganta technologicznego, to podobnie Amazon ma teraz ambicje, by wejść w tę strefę bankową. Zobaczymy, jak im to pójdzie, bo z technologią na pewno sobie radzą bardzo dobrze.

I tego wiele polskich firm zupełnie nie docenia, wydaje im się, że to jest taka odległa przyszłość i że w Polsce są bezpieczni. Zawsze mówię, żeby zrobić bezkosztowe ćwiczenie intelektualne: pomyślmy sobie, co się stanie z naszą firmą, jeżeli jakaś firma z naszej branży zaoferuje te same produkty o lepszej jakości, tylko 20-30% taniej – nie mówię o rzeczach fizycznych, mówię o sektorze usług, to jest bardzo istotne założenie, które są niematerialne, które stosunkowo łatwo scyfryzować. I to nie będzie firma z Polski, tylko z drugiego końca świata, a ta usługa będzie dostępna po prostu w Internecie. Czy nasza firma przetrwa zderzenie z takim zupełnie nowy konkurentem?

To jest bardzo dobre pytanie do osób decyzyjnych w firmach. A teraz zmienię temat. Brałeś udział w kursie „Praktyczne uczenie maszynowe” na DataWorkshop. Co Ci się najbardziej podobało, a może coś Cię zaskoczyło?

Jestem bardzo zadowolony, że uczestniczyłem w kursie DataWorshop. Przede wszystkim podobała mi się Twoja postawa – jest fenomenalna, rzadko się zdarza taki szkoleniowiec jak Ty, tak otwarty, tak aktywnie działający w obszarze i angażujący uczestników. Z tego, co się orientowałem, to wszyscy uczestnicy kursu byli pracujący, czyli łączyli świat zawodowy z dodatkową nauką, potrafiłeś nas zmotywować do pracy.

Co mi się podobało? Sam sposób prowadzenia kursu, przygotowanie materiałów, tematyka i logika poukładania wywodu – mówię to jako nauczyciel akademicki. A co mnie zaskoczyło? Ja nie jestem programistą, programowałem 20 lat temu w Javie, C++, natomiast na ten kurs zapisałem się celowo, wiedząc, że w nazwie jest „dla programistów”, żeby zobaczyć, jak obecnie się rozwinęła technologia, jakie są frameworki, narzędzia, podejścia i to się sprawdziło w stu procentach. Zaskoczyło mnie to, że jest cały stos technologiczny, który trzeba opanować, żeby efektywnie stosować, bo cały czas się rozwija, więc firmy będą miały duże wyzwanie operacyjne, żeby machine learning u siebie uruchomić. Większości decydentów się wydaje, że „uruchomimy i koniec”, a to jest bardziej podróż aniżeli stan docelowy, czyli uruchomimy i trzeba cały czas dbać o to, zarówno od strony technologicznej, modeli, danych do uczenia tych modeli.

To, co było dla mnie istotne i odkrywcze, to uświadomiłem sobie, jak istotną rolę w machine learningu pełni zebranie, przygotowanie danych. Nie mówię o kwestiach związanych z feature engineering, budową modelu, połączeniem sieci, ale o danych, na których te wszystkie modele mają pracować. Stawiam taką tezę i przestrogę dla decydentów, że jeżeli myślą, żeby wejść w ten obszar, to o danych muszą zacząć myśleć tu i teraz. To jest pewnie temat na odrębny podcast – kwestie związane z data governance, jak przygotować dane pod kątem takiego uczenia maszynowego i na co zwracać uwagę ze strony biznesowej i technologicznej jakości danych. Można byłoby jeszcze 50 różnych tematów wymyślić, ale apeluję do wszystkich myślących o nawet pilotażowym korzystaniu z machine learningu, żeby pomyśleli i przygotowali odpowiednio dane do dalszych prac.

Dla kogo, według Ciebie, przerobienie kursu DataWorkshop będzie wartościowe?

Poleciłbym ten kurs na pewno osobom, które mają pewną wiedzę programistyczną, które chcą się z pozycjonować w obszarze data science, machine learning, sztucznej inteligencji. Podkreślam, że to jest kurs dla programistów i trzeba jednak mieć mniejsze lub większe umiejętności programistyczne, żeby efektywniej wykorzystać ten kurs. To, co jest bardzo fajne to fakt, że do tego kursu można wracać, to nie jest na pewno taki materiał, który się przerobi raz i się o tym zapomni, to jest materiał, do którego można wracać wielokrotnie, cały czas odkrywając nowe rzeczy.

I ostatnie już pytanie na dzisiaj. Jak można się z Tobą skontaktować, żeby podyskutować na przykład na tematy RPA.

Prowadzę serwis robonomika.pl, to jest serwis o tym, jak wykorzystywać automatyzację, robotyzację i tą prostą, i tą zaawansowaną w organizacji, w firmie. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, zapraszam do odwiedzenia serwisu, tam jest formularz kontaktowy. Będę oczywiście wdzięczny za każdą uwagę, opinię i głos w dyskusji na temat automatyzacji i robotyzacji. Zapraszam do odwiedzenia.

Ze swojej strony bardzo Ci dziękuję za rozmowę, za podzielenie się praktyczną wiedzą i predykcje, co może się wydarzyć w już nie tak dalekiej przyszłości. Mam nadzieję, że osoby decyzyjne otworzą oczy i podejmą prawidłową decyzję. Dzięki.

Dzięki za zaproszenie Vladimirze. Pozdrawiam wszystkich, do usłyszenia.


Andrzej przygotował dla Ciebie prezent – to arkusz Excela, dzięki któremu możesz ocenić proces biznesowy pod kątem możliwości jego robotyzacji (z wykorzystaniem narzędzi klasy RPA – Robotic Process Automation). Wystarczy zapisać się na newsletter, żeby dostać prezent (jeśli już jesteś na liście, to jedynie sprawdź swoją skrzynkę pocztową).

Ocena procesu biznesowego pod kątem możliwości jego robotyzacji
Ocena procesu biznesowego pod kątem możliwości jego robotyzacji

Autorski kurs – praktyczne uczenie maszynowe

Autorski kurs online praktyczne uczenie masynowe” po polsku na DataWorkshop, dla umysłów analitycznych, ruszy w poniedziałek 29 października i będzie trwał 2 miesiące. To będzie 11 edycja kursu, który umożliwi Ci zajęcie się przyszłościową i dobrze opłacalną pracą, jednocześnie rozwiązując wartościowe problemy biznesowe. 

 

Od 2013 roku zacząłem pracować z uczeniem maszynowym (od strony praktycznej). W 2015 założyłem inicjatywę DataWorkshop. Pomagać ludziom zaczać stosować uczenie maszynow w praktyce. W 2017 zacząłem nagrywać podcast BiznesMyśli. Jestem perfekcjonistą w sercu i pragmatykiem z nawyku. Lubię podróżować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *