Sztuczna inteligencja i etyka, ludzi i roboty… rozmowa z Greg Albrecht
Stało się… właśnie pierwszy robot uzyskał obywatelstwo. Jest to robot Sofia, o którym, między innymi, była mowa w odcinku 10. To również ten robot, który powiedział, że zniszczy ludzkość. Chociaż potem stwierdziła, że niby był to żart. Eh te żarciki robotów 🙂
To właśnie ta sama Sofia dostała obywatelstwo Arabii Saudyjskiej. Na co Sofia powiedziała: “Jestem bardzo wzruszona i dumna, ponieważ zostałam tak wyróżniona. To historyczne wydarzenie – być pierwszym robotem na świecie, któremu przyznano obywatelstwo”.
Później, Sofia powiedziała kilka ciekawych rzeczy np. o tym że rodzina jest ważna i to dlatego, ona też chce mieć rodzinę. A swoją córkę zamierza nazwać tak jak siebie. Swoją drogą, Sofia ma dopiero ma roczek. Urodziła się, o ile możemy tak powiedzieć, lub raczej została stworzona przez Hanson Robotics w roku 2016.
No cóż widać, że to wszystko dopiero rozkręca się. Jest dużo szumu, z którego trzeba odfiltrowywać informacje. Widać, że świat zmienia się szybciej, niż myślimy. Dodatkowo jest w tym wszystkim coraz więcej mamy tematów niezwiązanych z technologią, np. etycznych. O tym dzisiaj będziemy rozmawiać.
Greg Albrecht jest naszym dzisiejszym gościem. Jest to człowiek, z jednej strony dość mocno powiązany z biznesem (jest inwestorem), ale również ze światem technologicznym. Jest on partnerem funduszu inwestycyjnego, który specjalizuje się na projektach związanych z danymi (ich analizą, przetwarzaniem, wyciąganiem wniosków itd). Natomiast z drugiej strony, jest człowiekiem nieco innym od ludzi, których spotyka się na co dzień. Zapraszam do wysłuchania.
Cześć Greg! Powiedz kim jesteś? Czym się zajmujesz? Gdzie mieszkasz?
Cześć Vladimir! Nazywam się Greg, jestem doradcą strategicznym, coachem i inwestorem. Mieszkam w Warszawie.
Wiem, że sporo czytasz. Poleć proszę jakąś lekturę, która wywarła na Tobie duże wrażenie. Wyjaśnij proszę w kilku słowach o co tam chodziło, i to co jest najważniejsze w tym wszystkim, kto powinien to przeczytać?
Takich książek jest na pewno kilka i jeśli mi pozwolisz to wymienię kilka tytułów, a powiem o zawartości jednej z tych książek. Z książek, które przeczytałem w tym roku, jedna z nich nazywa się „Deep Work” Cala Newporta i opowiada o tym, jak koncentrować się w pracy na tym co ważne i jak eliminować zadania, które są tylko stratą naszego czasu.
Druga książka, którą przeczytałem to, chyba polski tytuł brzmi „Sztuka zwycięstwa. Wspomnienia twórcy Nike” Phila Knighta, jest to historia założyciela firmy Nike. Niesamowicie, według mnie, pokazuje jak wygląda budowanie firmy krok po kroku – polecam każdemu, kto jest tym tematem zainteresowany lub jest przedsiębiorcą i chce poczuć się raźniej w tej batalii o stworzenie niesamowitego biznesu.
A książkę, którą polecałbym wszystkim słuchaczom, których interesuje sztuczna inteligencja, także w biznesie, jest to książka Raya Dalio „Principles: Life and Work”. Autor jest założyciel firmy Bridgewater, która jest funduszem hedgingowym, jednym z największych przedsiębiorstw w Stanach Zjednoczonych.
Tenże gentlemen opisuje w niej różne zasady, którymi kieruje się w życiu i w pracy przy podejmowaniu decyzji. Już to samo w sobie brzmi dość robotycznie, jest tam bardzo interesujący fragment o różnych algorytmach i technologiach, które stosuje w pomiarze jakości pracy i skuteczności pracy różnych osób w swojej organizacji. Rzeczywiście to jest taki materiał, że jeżeliby jakieś algorytmy skorzystały z tych narzędzi, to myślę, że można by było w niewiarygodny sposób zmierzyć pracę ludzi i ich skuteczność. Jest to bardzo inspirująca lektura.
Dziękuję bardzo za polecenia, akurat trzeciej książki jeszcze nie kojarzę, ale po tym jak ją opisałeś z przyjemnością będą chciał ją przeczytać. Te pierwsze dwie znam i również je polecam. W ogóle cała historia związana z założycielem Nike to super porywająca przygoda. Często nie zdajemy sobie sprawy jak wyglądał ten cały proces, jakie rynki miała taka osoba, jakie problemy jej towarzyszyły i ile razy musiała się rozczarować – zgadzam się, że ta książka jest warta uwagi.
Kolejne pytanie: czym jest Albrecht&Partners, jakie problemy rozwiązuje i co już udało się osiągnąć?
Albrecht&Partners jest butikiem strategicznym, który pomaga w znajdowaniu potencjału biznesowego w istniejących firmach – to jest jedna rzecz – i w uruchamianiu go, w postaci nowych produktów i wprowadzeniu ich na rynek. Oprócz tego, wynaleźliśmy pomysł na nowy projekt biznesowy, który polega na tym, że planujemy biznesy na zlecenie, dla istniejących organizacji. Można to nazwać „startup on demand”.
Jeżeli chodzi o tę usługę, w tym modelu usługowym nie mamy jeszcze dużych doświadczeń. Natomiast, jeżeli chodzi o uruchamianie nowych produktów we współpracy z istniejącymi firmami, to mamy kilka bardzo udanych przykładów, w których rzeczywiście udało nam się pomóc przy uruchomieniu nowego produktu. I to nie dotyczy tylko bardzo dużych firm, ale też i mniejszych, w których odpowiadamy za znalezienie przewagi konkurencyjnej i wprowadzenie tego na rynek.
Brzmi ciekawie. Wiem, że również jesteś partnerem funduszu VC – Venture Capital. Dla osób, które nie wiedzą co to jest – jest to fundusz dużego ryzyka i jego nazwa brzmi Data Ventures, który specjalizuje się w inwestycjach w startupy B2B, oparty o analizę danych. Dla mnie to jest bardzo ciekawe, bo w tym temacie siedzę i pytanie stąd jest takie: dlaczego akurat ten obszar? Na podstawie czego została podjęta ta decyzja?
Wybraliśmy ten obszar, ponieważ uważamy, że wszystkie znaczące w biznesie sprawy będą w najbliższym czasie, w dużym stopniu, bazowały na wykorzystaniu danych. Wierzymy, że to może być przewagą konkurencyjną dla nowych podmiotów, ale także źródłem przewagi konkurencyjnej zupełnie nowego patrzenia na biznes dla istniejących podmiotów. Dzisiaj dostęp do danych, dostęp do wiedzy i informacja staje się największą wartością.
Ten kto ma tę wiedzę i informację o użytkownikach, kto potrafi tą informacją zarządzać jest w stanie budować długoterminową wartość – taka jest nasza hipoteza. Na tej podstawie zdecydowaliśmy się inwestować w tym obszarze. Jeżeli chodzi o to, dlaczego B2B a nie B2C? Mamy większe doświadczenie w biznesie B2B i wierzymy w jego większą stabilność i niezależność od mody. Jest on w pewnym sensie bardziej przewidywalny i czujemy się bardziej kompetentni w tym obszarze, dlaczego zdecydowaliśmy się wybrać biznesy w kategorii bussines-to-bussines.
Bliska jest mi myśl związana z hipotezą, że w najbliższym czasie firmy będą musiały się przetransformować w coś co nazywa się Data-Driven Development, czyli wtedy gdy decyzje nie są podejmowane gdzieś na górze przez mądrego szefa, tylko mamy dane i na ich podstawie wnioskujemy czy idziemy w lewo, czy w prawo.
W sumie już widać jak ten rynek, ten świat biznesu się zmienia. Zadam teraz bardziej praktyczne pytanie – wiem, że podcastu słucha bardzo wielu ambitnych ludzi, którzy być może planują założyć startup, a może już go mają. Jaką wartość może wnieść w rozwój tych firm Data Ventures?
To jest bardzo ciekawe pytanie i też moja ogromna odpowiedzialność kiedy będę składał pewne deklaracje. Na pewno, rolą tradycyjnego funduszu VC jest dostarczenie kapitału do tego, aby dany pomysł mógł zostać zrealizowany szybciej i bardziej skutecznie – to jest tradycyjna rola funduszu VC.
My w Data Ventures stawiamy sobie poprzeczkę wyżej i bierzemy na siebie kawałek roli, jaką mają Aniołowie Biznesu. Dajemy spółkom, w które inwestujemy, wsparcie merytoryczne, przede wszystkim w charakterze wsparcia konsultacyjnego, ale też w postaci wsparcia przy rekrutacji i pozyskiwania talentów do uzupełnienia zespołu. Również rekomendujemy tę spółkę, w którą zainwestowaliśmy, naszej sieci kontaktów tak, żeby pomóc jej przyspieszyć wzrost.
To co jest wyjątkowe w Data Ventures to, że w naszym zespole, wśród osób, z którymi jesteśmy blisko stowarzyszeni, są osoby, które bardzo dobrze znają się na danych od strony naukowej, analitycznej. Z jednej strony, są w stanie w naszym imieniu uczestniczyć w ocenie podmiotów, które chcą pozyskać od nas finansowanie.
A z drugiej strony mogą być one wsparciem później, po inwestycji, jeżeli chodzi o rekomendacje przy rozwoju tego produktu od strony technologicznej. Data Ventures jest funduszem, który inwestuje głównie w projekty, w których jest już jakiś produkt albo jego koncepcja. Najlepiej, żeby byli jacyś pierwsi klienci czy osoby zainteresowane. Na tym etapie inwestujemy w projekty do miliona złotych.
Wspomniałeś o Aniołach Biznesu, dopytam się już na konkretnym przykładzie. Jesteś Aniołem Biznesu w projekcie Sundose, na stronie którego widnieje fraza: „Pierwszy w 100% spersonalizowany suplement dla ambitnych” – bardzo ciekawy slogan. Gdy to przeczytałem, pomyślałem, że pod spodem znajduje się tam uczenie maszynowe. Nie wiem na ile znasz szczegóły techniczne, więc zapytam czy możesz trochę zdradzić jak to działa pod spodem? Czy jest tam uczenie maszynowe?
Dziś głównym elementem tego algorytmu jest pewien algorytm, który jest jeszcze “stały”. Może zanim wejdę w szczegóły opowiem pokrótce o projekcie. Projekt Sundose, w który jestem zaangażowany, rzeczywiście ma na celu pomóc ludziom w zmianie ich nawyków poprzez dostarczenie im pierwszego kroku na tej drodze zmiany, między innymi nawyków żywieniowych czy związanych z uprawianiem sportu – czyli dostarczenie suplementu, który jest w stanie być idealnie spersonalizowany. Jest łatwo przyswajalny, wystarczy zbudować tylko jeden nawyk – wypijasz szklankę dziennie i masz zredukowane niedobory suplementacyjne. To co wyróżnia ten produkt na tle wielu multiwitamin i innych gotowych produktów to, po pierwsze, bogactwo jego składu, a po drugie dopasowanie go do indywidualnej specyfiki konkretnego użytkownika.
Dziś ten model opiera się na dość złożonej ankiecie, w zasadzie takim wywiadzie zdrowotnym, który może być też pogłębiony konsultacją z dietetykiem. Na tej podstawie, algorytmu, który jest wewnątrz, zbiera dane i dopasowuje do twoich potrzeb ilości poszczególnych substancji, które są w tej mieszance. Każda jedna osoba dostaje w ramach tego produktu, zupełnie inną mieszankę, każdy dostaje zupełnie inny skład.
Jeżeli chodzi o to jak ten algorytm działa, to jego fundamenty są oparte o badania kliniczne, naukowe publikacje, z których już wcześniej korzystali moi wspólnicy w projekcie, którzy prowadzili i prowadzą specjalistyczną poradnię dietetyczną dla profesjonalistów, między innymi Nutricus. W oparciu o ich doświadczenie, związane między innymi z wykorzystaniem badań włosa i doboru innych narzędzi w procesie doboru diety i redukcji różnych niedoborów, poprawy samopoczucia i warunków fizycznych różnych klientów.
Jeżeli chodzi o naszą ambicję i plan, to rzeczywiście w niedalekiej przyszłości, w kolejnej fazie, chcemy wprowadzić machine learning jako mechanizm doskonalenia, zbierania informacji zwrotnej i doskonalenia produktu dla każdego klienta. Dziś jeszcze to nie funkcjonuje w takim wydaniu jak można by było sobie to wyobrazić, ale bierzemy to pod uwagę i planujemy takie wdrożenie w najbliższej przyszłości. Uważamy, że to może znacząco przyspieszyć i udoskonalić jakość tego algorytmu.
Zmienię teraz trochę temat. Najpierw opowiem taką historię. Kiedy zakładałem podcast, postawiłem sobie cel, żeby wytłumaczyć, przede wszystkim ludziom z biznesu, dlaczego sztuczna inteligencja, albo właściwie uczenie maszynowe znajdujące się pod spodem, ma tę potęgę i warto to zauważyć oraz zacząć używać. Również miałem inny cel, który być może mniej deklarowałem, ale dla mnie osobiście jest on dość ważny.
Mianowicie, dotknąć tematów etycznych. Prawda jest taka, że faktycznie to narzędzie jest potężne. Zwykle jak to jest w życiu, jeśli mamy takie potężne narzędzie to władza nad nim musi mieć też odpowiednią odpowiedzialność, bo inaczej nie będzie równowagi i wystąpi zaburzenie. Porozmawiajmy na takie tematy, bardzo jestem ciekawy twojej opinii. Najpierw może powiedz czym jest dla Ciebie sztuczna inteligencja?
Czym jest sztuczna inteligencja? Dziś, tak jak to sobie wyobrażam, i w takiej postaci w jakiej ona funkcjonuje to w najlepszym możliwym wydaniu, jest to algorytm, który potrafi sam pozyskiwać z różnych źródeł dane, analizować dane wejściowe i wyjściowe. Mówiąc językiem człowieka wyciągać wnioski, czyli uczyć się i modyfikować w czasie w zależności od tego jakie te dane wejściowe są i dawać wtedy inne dane wyjściowe. Krótko mówiąc, potrafi analizować i syntetyzować informacje z różnych źródeł i robić to w sposób zmienny, doskonalić się w zależności od tych rezultatów. Tak dziś postrzegam sztuczną inteligencję.
To teraz pierwsze praktyczne pytanie z tematów etycznych, wizjonerskich. Mówiąc w dużym uproszczeniu, można obserwować dwie grupy ludzi. Jedna grupa twierdzi, że roboty nas nie zastąpią w pracy, bo jest to bardzo skomplikowane i pewnie zajmie sporo czasu.
Druga grupa, znajduje się na przeciwległym biegunie i twierdzi, że już jutro wszyscy stracimy pracę. Jak to zwykle bywa, każdy ma trochę racji, a trochę się myli. Ostatnio czytałem ciekawy artykuł, który po polsku pewnie będzie brzmiał jako „Stracisz swoją pracę przez roboty szybciej, niż myślisz”. To hasło: „szybciej niż myślisz”, trochę przypomina to, które ja używam na początku podcastu, gdy mówię, że „świat zmienia się szybciej, niż myślisz”.
Co prawda jest może trochę bardziej odważne, negatywne czy pesymistyczne. Bardzo jestem ciekawy twojej opinii na ten temat. Jak myślisz, jak duże jest to zagrożenie? Czy w ogóle je dostrzegasz?
To jest bardzo ciekawe pytanie. Można powiedzieć, że czuję się za głupi, żeby na nie odpowiedzieć w wiążący sposób. Mogę tylko udostępnić pewne swoje przemyślenia na ten temat. Oczywiście, w pierwszej kolejności widać, że już dziś roboty zastępują ludzi w pracach manualnych, fizycznych, powtarzalnych, ale nie tylko. Są też zbudowane algorytmy, które dzielą zadanie kreatywne na części i część tego zadania delegują do komputera, a drugą część zlecają na platformie dla freelancerów.
Tworzą się tacy automatyczni product managerowie, czy bardziej project managerowie. Jeżeli chodzi o robotyzację tych zadań, które dotyczą największej liczby osób na świecie. Ta piramida działa tak, że im prostsze zadanie tym więcej osób tam pracuje. Robotyzacja tych zadań nastąpi na pewno najszybciej, bo już następuje w bardzo szybkim tempie, np. w fabrykach, są też prowadzone testy różnych metod np. czyszczenia supermarketów bez udziału ludzi.
Może to nie jest sztuczna inteligencja, to jest po prostu robotyzacja. Zatem, robotyzacja następuje już dzisiaj i coraz więcej osób może tracić i traci pracę. W związku z tym, uważam, że to zagrożenie jest bardzo realne, dlaczego, że dotyczy bardzo dużej liczby osób. To jest ta pierwsza fala, w której te zmiany mogą nastąpić i już następują. Teoretycy mówią ok, ci ludzie będą mieli impuls, żeby się rozwijać i szukać bardziej twórczych zadań. Pytanie brzmi, na ile potrzeba ludzi do twórczych zadań, żeby wszyscy ludzie, którzy czyścili ulice i wykonywali inne zawody, zaczęli znajdować je w działach bardziej kreatywnych? – to pytanie pierwsze.
Drugie, co pójdzie zaraz za tym, czyli jak szybko komputery i technologia są w stanie zastąpić nas także w zadaniach bardziej kreatywnych, w zadaniach wymagających rozumu i tejże inteligencji, bo już dziś, dzięki różnym algorytmom, jest to możliwe. Na przykład, już dziś jest firma, to też jest opisane w „Świcie robotów’. Firma, która zbudowała algorytm, który pisze artykuły na podstawie dostarczonych danych, czyli człowiek nie jest potrzebny do redagowania tekstów, czegoś co wydawało się być czymś bardzo ludzkim. To się zmienia.
Konkludując ten wywód, uważam, że roboty i komputery mogą nas w miarę szybko zastąpić. Myślę, że taki ostatni bastion i obszar, w którym widzę szansę dla ludzi, który najwolniej będzie parametryzowany to są wszelkie kompetencje miękki i te obszary, w których są one potrzebne. Najtrudniej jest je sparametryzować i pewnie dość trudno jest się ich uczyć.
Gdzieś przeczytałem, że wszystko to czego człowiek uczy się do 5 roku życia jest najtrudniejsze dla komputera. Wszystko czego uczy się o 5 roku życia, np. gra w szachy, już nie jest takie trudne. Może być też tak, że wszystkie niewerbalne umiejętności, pewne umiejętności, które pozwalają na rozumienie ludzi, będą jako ostatnie przez komputery zastąpione. Ale pojawia się pytanie, czy w ogóle wtedy jeszcze do czegokolwiek będą na świecie potrzebni ludzie? Kiedy komputery, technologie będą w stanie zastąpić ludzi w 100% czy będzie jeszcze potrzeba, żeby w ogóle były jakieś interfejsy do komunikowania się z ludźmi? Tego nie wiem.
To pytanie, które zadałeś jest bardzo ciekawe. Później będę chciał je poruszyć z trochę innej strony, ale odniosę się jeszcze do tego co powiedziałeś. Faktycznie teraz algorytmy mogą zajmować się bardziej kreatywnymi pracami, jak sprawdzanie czy tłumaczenie tekstu.
Mówi się, że mniej więcej w 2025 roku uda się osiągnąć poziom, kiedy maszyna będzie porównywalna albo lepsza niż tłumacz przysięgły. Tak samo jeśli chodzi o tworzenie obrazów lub muzyki, tak naprawdę w mniejszym lub większym stopniu to się dzieje. Tutaj też można powiedzieć, że robi to wrażenie i jest nad czym się zastanawiać.
Jeżeli chodzi o to, co powiedziałeś, że do +/- 5 roku życia człowiek uczy się najwięcej rzeczy, które później nazywamy jako nieświadome. To jest też dla mnie ciekawe, bo jest tak zwany paradoks Moraveca, który między nami jest tu poruszany, że jako ludzie nie jesteśmy świadomi rzeczy, które wykonujemy bardzo dobrze albo bezbłędnie, a jesteśmy świadomi tych najprostszych rzeczy.
Pojawia się pytanie, czym w takim razie jest nieświadomość? Czy to nadal jestem ja? Czy to jest coś innego? Z innej strony jest jakaś nieświadomość, której ja nie znam, a z drugiej strony ona robi jakieś niesamowite rzeczy. Czy to jest ta ukryta część mnie? I dlaczego akurat ona jest ukryta? Być może są jakieś ku temu powody, ale jakie one są? Kto o tym zdecydował?
To są ciekawe tematy, które z jednej strony wiążą się ze sztuczną inteligencją, ale tak naprawdę wracamy gdzieś do wnętrza siebie i próbujemy znaleźć odpowiedzi na takie bardzo podstawowe pytania: kim ja jestem?
Tak, to jest ciekawy obszar. Cała idea i koncepcja intuicji, jak ona działa, to jest jakaś wiedza, którą mamy, a nie posiadamy do niej dostępu. Nie możemy nią w sposób świadomy zarządzać, a ona może zarządzać w dużym stopniu naszymi decyzjami, to są gigantyczne pokłady wiedzy, do których nie mamy dostępu. To są takie rzeczy, które trudno nam sparametryzować i jak sądzę skopiować.
Mam kolejne pytanie, też może trochę kontrowersyjne, są na ten temat różne opinie, ciekaw jestem co Ty odpowiesz. Załóżmy taki scenariusz, że udało się w ekonomii zrealizować strategię podstawowego dochodu albo Universal Basic Income, ludzie będą dostawać jakieś minimum bez wykonania jakiejkolwiek pracy. Załóżmy, że to się stało. Często dyskutujemy czy to jest w ogóle możliwe, skąd wziąć na to pieniądze, ale załóżmy, że to się stało.
Mnie ciekawi co będzie dalej. Jeżeli się zastanowimy przez chwilę to człowiek poprzez pracę wyraża się. Nawet jeżeli ta praca mu się nie podoba, to czuje, że musi się rano obudzić i coś zrobić. Jeżeli nie będzie tego, człowiek nie będzie musiał iść do pracy, będzie mógł leżeć w łóżku.
Czy to oznacza, że coś poszło nie tak? Czy to przypadkiem nie będzie taka sytuacja, że my jako cywilizacja wejdziemy do miejsca, z którego już nie wrócimy i dodatkowo włączyliśmy program „samozniszczenia”? Nie wiem czy nie powiedziałem tego zbyt dobitnie, ale odnoszę takie wrażenie, a Ty co o tym myślisz?
Widzę więcej niż jedno wyzwanie w takim scenariuszu. Jeżeli chodzi o to, czy ludzie będą mieli czym się zajmować – o to bym się raczej nie obawiał. Mam wrażenie, że ludzie potrafią sobie znaleźć zajęcie w dowolnym momencie. Aspektu nudy i braku spełnienia bym się nie obawiał bo to było zawsze napędem do rozwoju ludzkości. Nie wiem dlaczego nagle miałoby być powodem upadku ludzkości. To jakoś mnie szczerze to nie niepokoi, jestem raczej optymistą.
Gdy obserwuje w jakich sytuacjach ludzie potrafią się odnaleźć, jak potrafią żyć, to wyzwanie z tym, że ludzie nie będą mieli co robić, mnie nie przeraża. Uważam, że zawsze ludzie znajdą sobie coś do zrobienia. To co mnie intryguje, to co zrobimy z tymi wszystkimi ludźmi i jak ma wystarczyć dla nich zasobów?
Doświadczenia są takie, że często jedynym powodem dla którego ludzie się nie rozmnażają jest to, że uważają, że nie są w stanie zaspokoić potrzeb swoich dzieci lub, że nie mają na to czasu, bo zajmują się pracą. Jeżeli likwidujemy pracę, a dajemy ludziom zasoby na to, żeby żyli, to zasadniczo usuwamy obie te bariery.
Krzywa przyrostu naturalnego w zasadzie zakrzywia się w górę, populacja na Ziemi zwiększa się drastycznie. Pojawia się pytanie, w jaki sposób Ziemia ma dostarczyć zasobów dla tak ogromnej liczby ludności? Co więcej, w jakiej kondycja znajduje się planeta, jeżeli ludzie tak intensywnie się rozmnażają i każdy z nich poszukuje jakiegoś sposobu by zająć swój czas, bo nie musi się zajmować pracą, tylko ma jakiś pewien konkretny standard? To jest bardzo ciekawe wyzwanie. Jestem ciekaw co mogłoby się stać w takiej sytuacji.
Trochę to brzmi, że problem jest z drugiej strony. Skoro nie mamy ograniczeń to w końcu możemy rozwinąć swoje skrzydła i mieć czas na wiele różnych rzeczy, na które go wcześniej nie mieliśmy, między innymi większą rodzinę i ostatecznie liczby Fibonacciego mogą zadziałać i będzie więcej ludzi, niż miejsca na Ziemi.
Szczerze mówiąc nie myślałem o tym pod tym kątem. Z jednej strony widzę, że są powody, że mogłoby się tak stać. A z drugiej strony wydaje mi się, że to trochę może być inaczej. Wtedy gdy człowiek ma entuzjazm i chęć do życia to faktycznie ten impuls może doprowadzić do tego, że pojawi się więcej dzieci, ale nie wiem czy będzie się on trzymał na tym samym poziomie, jeżeli chodzi o energię. Jeżeli człowiek cały czas siedzi w domu z rodziną, wprawdzie mówiłeś, że ludzie znajdą sobie zajęcie.
Trochę tutaj waham się i mam wrażenie, że niekoniecznie. Na pewno część osób sobie z tym poradzi i znajdzie sobie zajęcie nawet gdy jako takiego nie ma, ale wydaje mi się, że ta większość będzie miała trudności z wymyśleniem zadań dla siebie. Tutaj pytanie dla Ciebie: jak myślisz, załóżmy, że jesteśmy tam gdzie jesteśmy dzisiaj. Jak można przygotować się do zmian, które do nas idą, żeby zminimalizować ryzyko? Warto powiedzieć jakie ryzyko, ale bardziej chodzi mi o praktyczne wskazówki. Co przeciętny Kowalski może zrobić, żeby te zmiany, które przyjdą nie zaskoczyły go?
To jest fantastyczne pytanie, którego się bardzo obawiałem, bo wyobrażałem sobie, że możesz je zadać. To jest pytanie, na które trudno jest znaleźć jednoznaczną, jasną odpowiedź czy sugestię, w literaturze, do której miałem dostęp. Jednocześnie, jest to blisko związane z tym co mnie naprawdę fascynuje, czyli jak budować swoją karierę, jak kształtować swoją pracę tak, żeby ona sprawiała przyjemność i przynosiła rezultaty.
Z tej perspektywy, rzeczywiście najbardziej zagrożoną dzisiaj grupą są te osoby, który wykonują zawody, które mogą być zalgorytmizowane w najprostszy sposób. Wszystkie te działania, które mogą być wykonywane przez komputery, mogą w relatywnie krótkim czasie być zastąpione. Nie mówię tutaj tylko o przesuwaniu pudełek w magazynie, ale wyobrażam sobie też, w przewidywalnej przyszłości, samo piszący się kod, który zastąpi programistów – już są takie technologie.
Czy inne działania, które odpowiadają na pytania związane z konkretnymi algorytmami – tak jak wspominałeś prawników, tłumaczy, to wszystko jesteśmy w stanie zalgorytmizować. Myślę, że tym elementem, który będzie najtrudniejszy do opisania i do określenia, będzie interfejs do człowiek. To znaczy, jak zbudować interfejs do człowieka, jeżeli będzie on oczywiście potrzebny, który będzie faktycznie potrafił nas zrozumieć?
Potrafił transformować nasze różne, niezwerbalizowane potrzeby, zachowania, postawy, inne tego typu rzeczy. Przełożyć to wrażenie zachowania człowieka na pewne działania. Myślę, że to jest bardzo trudne. Powiedziałbym, że to są te kompetencje miękkie, które mogą być najtrudniejsze do skopiowania i najtrudniejsze do opisania. Nie powiedziałbym, że to jest niemożliwe, ale na pewno bardziej skomplikowane niż zalgorytmizowane Kodeksu Karnego.
Tutaj widzę obszar dla ludzi, aby kształtowali oni swoje kompetencje. Już dzisiaj widać, że kwestie związane ze zrozumieniem człowieka są silnymi kompetencjami. Również te obszary, w których jest wykorzystywane twórcze myślenie, wykorzystywanie tych konstruktów, które wykraczają poza interpretację w sposób linearny, czyli danych, które już były, tworzenie zupełnie nowych pomysłów.
Nadal w tej dziedzinie nie widzę, żeby algorytmy były w stanie nas dogonić. Paradoksalnie, w okresie, w którym ostatnio mówiło się tyle, że wszyscy powinni kończyć studia ścisłe, nauki ścisłe były promowane. Mówiło się, że wszyscy powinni zostać programistami, to pewnie jest prawda na najbliższe 20 lat. W perspektywie 50 lat, sądzę, że wiele z tych rzeczy zostanie zalgorytmizowanych, nie będzie potrzebnych aż tylu programistów.
Natomiast te kompetencje miękkie związane z kreowaniem i ze zrozumieniem ludzi, dopóki dopóty ludzie będą rządzić na Ziemi, będą wymagały, w jakimś stopniu, interfejsu ludzkiego. Tym samym, uważam, że to co może nas najbardziej wzmacniać i jest fundamentem rozwoju każdego człowieka – niezależnie od tego jak się będzie zmieniał świat i jak dzisiaj ten świat wygląda – jest zrozumienie samego siebie, własnej psychologii i tego w jaki sposób funkcjonujemy.
Dlaczego w taki czy inny sposób się czujemy i reagujemy. A następnie zrozumienie siebie w relacji z innymi ludźmi i innych osób, ich sposobu myślenia, reagowania, pewnych kontekstów miękkich, które pozwalają nam na budowanie lepszego interfejsu do drugiego człowieka. Tym samym, w lepszy sposób możemy zaspokajać jego potrzeby i dawać wartości, które są trudno zastępowane przez komputer.
Nawiąże teraz pytaniem do tego co już dwukrotnie powiedziałeś. Czy ludzie będą zarządzać na tej Ziemi? To pytanie na pierwszy rzut oka jest trochę filozoficzne, ale będzie dość konkretne. Myślę, że koniec roku to jest okres, w którym robimy podsumowania tego co było, planujemy co będzie. Jesteśmy bardziej skłonni do refleksji, myślenia o tym co się wydarzyło, co może się wydarzyć. Wydaje mi się, że to jest super okres.
Załóżmy, że zagrożenie dla naszej cywilizacji stanowią sami ludzie, zaraz spróbuję wyjaśnić co mam na myśli. Jest taki ciekawy filmik, dość krótki, można w nim zobaczyć, co człowiek teraz robi z Ziemią.
Na pierwszy rzut oka, gdy ogląda się ten filmik, to wydaje się on przesadzony, ale potem gdy przez chwilę się zastanowisz, to to co robi teraz na Ziemi człowiek jest bardzo dziwne. Tutaj może zaistnieć sytuacja, że jeżeli w pewnym momencie roboty zaczną przejmować tę władzę i zechcą tutaj zostać, bo muszą mieć jakąś przestrzeń, to mogą dojść do wniosku, że należy zniszczyć ludzi.
Nie dlatego, że roboty są złe, tylko dlatego, że ludzie niszczą Ziemię. Taka prosta analogia, żeby być jeszcze bardziej zrozumiałym i przekazać co mam na myśli. Kiedy człowiek ma nowotwór to idzie do lekarza, który go wycina. W pewnym sensie, wydaje mi się, że ludzie są takim „nowotworem” dla Ziemi. Co o tym myślisz?
Myślę, że to jest bardzo interesujące. Aż mnie dreszcz przeszedł, gdy pomyślałem jakim człowiek jest dla Ziemi nowotworem. Jest to bardzo smutne i trudno tym zarządzić, powiem szczerze. Jeżeli rozwiązaniem ma być eksterminacja gatunku ludzkiego, to może tak powinno być.
Zakładam, że Ziemia istnieje dużo dłużej niż ludzie na niej. Ludzie są tylko ułamkiem, małą kruszynką w perspektywie wieku Ziemi. Nie z takimi kataklizmami jak człowiek, już sobie Ziemia radziła. Zakładam, że mogą nie być potrzebne roboty aby eksterminować człowieka, dlatego, że jest on w stanie eksterminować się sam. Ziemia jest w stanie oczyścić się przechodząc kolejne zlodowacenie czy inną zmianę i odbudować się w kolejnej formie.
O Ziemię w perspektywie długoterminowej martwiłbym się najmniej. W krótkiej jest to oczywiście przykre, że gołym okiem widać jak zmieniają się pewne miejsca, topnieją lodowce, które gdzieś były, a już ich nie ma, jak wszystko jest zaśmiecane. Gdy wyglądam za okno i widzę smog, którego jakiś czas temu nie było itd., itd.
Z drugiej strony, zastanawiam się jaką rolę w tej układance odegrają roboty czy sztuczna inteligencja. Bo może będą ją miały? Może przyspieszą ten proces? A może ten proces jest już na takim etapie rozpędzenia, że roboty będą też ofiarami tego kataklizmu, który może Ziemia przejść, w ramach samooczyszczania się?
Nawiązując do mojego poprzedniego pytania, wydaje mi się, że teraz warto zapytać wprost, jaka według Ciebie jest rola ludzi na Ziemi?
To jest takie trudne pytanie. Jaka jest moim zdaniem rola ludzi na Ziemi? Trudno mi jest na to odpowiedzieć na poziomie całej ludzkiej cywilizacji, Wydaje mi się, że mam za małą wiedzę i zrozumienie dla gatunku ludzkiego jako całości, żeby móc zbudować tego typu twierdzenie. Mam wrażenie, że patrzę bardziej na poziomie jednostek. Wyobrażam sobie, że każda jednostka ma jakąś swoją rolę do odegrania. Te role, które każda jednostka ma do odegrania są ze sobą powiązane.
Trudno jest mi powiedzieć jaka jest ta makro rola. Mam wrażenie, że na poziomie jednostki rolą człowieka jest wniesienie jakiejś dobrej wartości w życie innego człowieka lub innego elementu ekosystemu, który jest dookoła. Zostawić rzeczywistość wokół siebie w lepszym stanie niż ją zastał. Natomiast, nie każdy w krótkim mgnieniu oka, którym jest życie jednostki, które trwa może ze 100 lat – to i tak jest już bardzo długo, jak na człowieka…
W tym czasie bardzo wielu z nas w ogóle się nie orientuje po co jesteśmy i nie zauważa tego, że naszą rolą jest pozostawienie po sobie czegoś więcej niż wnieśliśmy. Ekstrapolując to na 7 miliardów ludzi, prawdopodobnie, można wysnuć wniosek, że człowiek jest na Ziemi po to, żeby zostawić ekosystem w stanie lepszym niż go zastał, na poziomie zanieczyszczenia środowiska, pozostawiania wiedzy, pomagania ludziom itd.
Ale jak widać w skali makro tak wiele osób, na przestrzeni swojego krótkiego życia, nie nadąża i nie zdążą się odnaleźć w tej kwestii i zrozumieć tego po co człowiek może żyć i jaką może wnieść wartość w świat wokół siebie, że robią coś zupełnie odwrotnego. Wyzwanie polega na tym, że dzisiaj mamy takie narzędzia, które pozwalają ludziom bardzo nieświadomym na wywieranie bardzo dużego wpływu. Z drugiej strony, osoby, które mają bardzo duży wpływ i mają kapitał i inne zasoby, mają na tyle niskie poczucie odpowiedzialności, że też nie wspierają tego w wystarczającym stopniu.
W związku z tym, ogólny trend, zarówno z góry jak i z dołu, nie doprowadza do tego, że pozostawiamy Ziemię jako całość, tylko raczej ją eksploatujemy. Nie jest to również raczej nic nowego, co by się pojawiło wczoraj czy dzisiaj, jest to ogólny trend, który zaczął się sądzę 2 tysiące lat temu, a przyspieszył w XVIII/XIX wieku i doszedł do tego co dzisiaj mamy. Globalizacja następuje w porażającym tempie. Ostatnio się zastanawiałem, że pamiętam jak zaczynałem pracę zawodową to nie było takich rzeczy jak Facebook, a dzisiaj jest to po prostu woda w kranie. Te zmiany następują bardzo szybko i to tym bardziej przeraża w obliczu tego, że ludzie nie mają poczucia odpowiedzialności za otoczenie.
Myślę, że to pytanie jest bardzo trudne. Dlatego je zadałem, byłem bardzo ciekaw co odpowiesz. Szczerze mówiąc, jeżeli chodzi o mnie, co jakiś czas próbuję odnaleźć odpowiedź, ale ciągle jest mi ciężko to zrozumieć i po jakimś czasie zadajesz sobie pytanie: „Po co mi taka odpowiedź?”. Co się stanie wtedy gdy już ją znajdziesz? Nie będę w to wchodzić głębiej.
Wiem, że temat jest bardzo ciekawy. Jeżeli ktoś chce się zastanowić nad tą kwestią bardzo polecam rozważyć te tematy. Teraz zadam takie bardziej praktyczne pytanie. Dużo się teraz mówi, że sztuczna inteligencja jest bardzo pomocna dla ludzi. Oczywiście, częściowo jest to prawda, jest w naszym życiu wiele problemów, które sztuczna inteligencja potrafi rozwiązać. Chodzi o powtarzalne czynności, na przykład kopiowanie danych z Excela albo robienie czegoś bardziej złożonego, ale wciąż powtarzalnego.
Natomiast, w tym przypadku jest istotne pytanie: „O ile to czyni nas bardziej szczęśliwymi ludźmi?”. Jest taki trend, który wskazuje, że kraje zachodnie albo, ogólnie rzecz biorąc, bardziej rozwinięte technologicznie – Korea Południowa, Japonia, to są kraje, w których wiele osób cierpi na depresję. Stąd moje obawy czy przypadkiem sztuczna inteligencja nie prowadzi nas w kierunku, gdzie w teorii będziemy mieć wszystko, jeżeli chodzi o świat materialny, ale nie będziemy mieć odpowiedzi po co nam to wszystko.
Tak, faktycznie. Widzę niewielki związek między sztuczną inteligencją a źródłem szczęścia i zastanawiam się jak te dwie rzeczy połączyć. Zacznę od tego jak ja widzę szczęście. Dla mnie jest ono w tym, że cieszymy się tym co już mamy. Uważam, że szczęście kończy się zazwyczaj gdy zaczynamy pożądać czegoś, czego nie mamy. Zazwyczaj, możemy zobaczyć, że są nadal jakieś plemiona, ukryte gdzieś w Amazonii, które nie mają szczoteczek do zębów, bieżącej wody i niczego, a ludzie tam są bardzo szczęśliwi. A są ludzie, którzy mają wszelkie bogactwa, władzę a są nieszczęśliwi.
Po pierwsze, te rzeczy materialne i władza stanowią dla nich wielkie obciążenie jako odpowiedzialność. Po drugie, kiedy wpadają w pułapkę, że te rzeczy są dla nich ważne, to wpadają w pułapkę, że chcą jeszcze więcej. Większość wyzwań społecznych bierze się z tego, że ludzie, którzy mieszkali w dżungli i nie wiedzieli co to jest szczoteczka do zębów i Iphone, nagle dowiadują się, że ktoś coś takiego ma i zaczynają tego pożądać. Wtedy ich szczęście ulatuje.
Większość problemów wynika z kontrastu, a nie tego czy ktoś coś ma, czy czegoś nie ma, szczególnie powyżej pewnej normy przeżywalności. Są nawet takie plemiona, w których ludzie głodują, ale deklarują, że są szczęśliwi, więc nawet trudno powiedzieć gdzie ta granica leży. Zazwyczaj, najgorsze sytuacje mają miejsce w miastach. Dlatego, że ściągają tam ludzie, którzy niczego nie mają, chcą coś mieć, a widzą tych, którzy mają dużo i przez to zaczynają się frustrować.
W związku z tym, jeżeli mówimy o tym, że w krajach rozwiniętych, szczególnie z tak specyficzną kulturą jak Japonia czy Korea Południowa, gdzie jest odpowiedzialność za ciągły wzrost i presja społeczna, żeby być coraz lepszym, szybszym, mocniejszym, coraz bardziej wydajnym. Ta presja społeczna, łącznie z tymi oczekiwaniami, może doprowadzać do tego, że ludzie popadają w depresję. Niekoniecznie widzę tutaj powiązania akurat ze sztuczną inteligencją. Jeżeli chodzi o to jak sztuczna inteligencja przekłada się na szczęśliwość, myślę, że jeszcze jest za mało danych – ale, robotyzacja na pewno się przekłada.
Czytałem taki ciekawy artykuł ostatnio w New Yorkerze o fabryce firmy Steelcase, która produkuje meble do biur. Wypowiadał się człowiek, który pracuje tam od 30 lat. Skonkludował on, że szkoda, że musiano zwolnić tyle osób podczas automatyzacji, ale naprawdę pracuje mu się lepiej, bo mam mniejszą odpowiedzialność, presję i poczucie, że zarządza strasznym chaosem. To wszystko, dzięki temu, że pracuje mniej osób. Jest ciszej, wszystko jest lepiej zorganizowane i ma on większe poczucie, że panuje nad swoją pracą kiedy praca ludzi została zrobotyzowana.
Ten konkretny człowiek jest bardziej szczęśliwy, ma praktyczną korzyść – jego praca jest łatwiejsza dzięki temu, że są wykorzystane maszyny. Takie widzę dwa aspekty. Osobiście widzę źródło szczęścia, które jest cechą immanentną, które jest w nas, albo ją akceptujemy albo jesteśmy nieszczęśliwi. Sądzę, że można być szczęśliwym kiedy będą roboty i nieszczęśliwym kiedy ich nie będzie. Nie bardzo wiem jak te rzeczy mają się wzajemnie zazębiać, ale jestem ciekaw twojej opinii. Może będę miał wtedy coś do dodania?
Wydaje mi się, że sztuczna inteligencja oczywiście może być pomocna, ale w tej chwili jest pewien trend. Sztuczna inteligencja nie jest źródłem trendu, ale może go napędzić, że ludzie próbują biec za czymś… To jak wytłumaczyłeś tę kwestię ze szczęściem, gdy chcesz coś czego nie masz stajesz się już nieszczęśliwy. W zależności od tego jak bardzo chcesz, jak bardzo niedostępne jest to coś, to nieszczęście tylko rośnie.
W pewnym sensie, sztuczna inteligencja może generować obiekty pożądania i napędzać ten trend. Moje rozważanie bardziej było związane z ogólnym trendem, który obserwuje. Rozmyślam nad tym, że z jednej strony, bardzo fajnie się mieszka w krajach zachodnich czy w Japonii, w Korei Południowej – jest porządek, tak zwana cywilizacja. Z drugiej strony, gdy patrzysz na ludzi, którzy tam mieszkają to oni w większości są nieszczęśliwi.
Wtedy pomyślałem, czy sztuczna inteligencja pomoże w jakimś stopniu zmienić ten trend? Czy nie? Obawiam się, że ona bardziej wzmocni ten trend. Nie chodzi o to, że sztuczna inteligencja jest zła, bo ona jest tylko narzędziem. W zależności jak ją wykorzystamy, taki wynik dostaniemy. Z drugiej strony, żeby nie było to zbyt pesymistyczne, wiem, że są algorytmy, które pomagają przeciwdziałać depresji.
Zamiast lekarza są modele, które wykrywają różne stadia choroby i podpowiadają co można zrobić dalej. Można to wykorzystać też w odwrotną stronę. Nie chodzi mi tutaj o jakieś konkretne, malutkie przypadki. Bardziej rozmyślam o trendzie ogólnym i do czego to wszystko może dążyć.
Mam tutaj pewną hipotezę, która jest optymistyczna. Myślę, że zgodnie z tym o czym wcześniej rozmawialiśmy, zakładamy, że w jakimś stopniu sztuczna inteligencja i robotyzacja sprawią, że ludzie mogą pracować mniej. Dzięki temu mają więcej czasu na, jak to się dzisiaj mówi, socjalizowanie się, przebywanie z innymi ludźmi.
To co jest często źródłem depresji to anomia społeczna, zanikanie więzi między ludźmi, to że ludzie mają rodziny, ale nie spędzają z nimi czasu, to że nie mamy czasu dla przyjaciół bo cały czas pracujemy itd. W tej sytuacji, widzę optymistyczny scenariusz, w którym dzięki temu, że maszyny wykonują za mnie jakąś pracę, ja mogę pracować mniej. Dzięki temu więcej czasu mogę spędzać z bliskimi osobami, a dzięki temu poprawia się mój nastrój i będę żył lepiej. Rzeczywiście są badania, które potwierdzają, że jednym z czynników ile ludzie żyją, jest to jak dużo czasu spędzają z bliskimi i jakie mają poczucie bycia potrzebnym w lokalnej społeczności.
Fajnym przykładem jest wyspa Okinawa w Japonii, która jest jednym z najbardziej zagęszczonych 100-latkami miejsc na świecie. Wspólny mianownik dla tych osób, to co doprowadziło, według badań, do tego, że oni tak długo żyją, jest to między innymi to, że dziadkowie opiekują się wnukami, to że każdy ma swoją rolę społeczną także gdy jest już emerytem oraz to, że żyją w małych społecznościach, domach wielorodzinnych i mają swoje odpowiedzialności.
Dlatego cały czas czują się potrzebni i są blisko. Jest miło, ciepło i są potrzebni. Być może, jeżeli komputery, technologie i sztuczna inteligencja zabiorą nam część pracy to nie będzie to takie złe? Może będziemy mieli mniej wypasione samochody i mniej fajne jedzenie, ale za to wrócimy to tych bliskich więzów rodzinnych, co mnie osobiście wcale nie przeraża.
To jest ciekawe. Tak jak powiedziałeś, ta potrzebność, że człowiek czuje, że on po coś jest tutaj potrzebny. Dzieci, wnuki, relacje rodzinne to chyba faktycznie jest jeden z najważniejszych czynników szczęścia. Jeżeli faktycznie rozwój pójdzie tą gałęzią to będzie bardzo ciekawie.
Teraz już prawie na sam koniec zapytam: co Cię najbardziej inspiruje, ewentualnie też przeraża, w naszej najbliższej przyszłości? Teraz mam na myśli potencjalne wydarzenia, które mogą mieć miejsce w perspektywie 5-10-20 lat. To może być pytanie globalne, ale też lokalne dla Ciebie. Podziel się proszę swoją opinią.
Powiem Ci szczerze i wszystkim słuchaczom, że bardzo mocnym elementem mojego życia na poziomie mnie jako człowieka – jednej jednostki jest to, że bardzo dbam o to, żeby być tu i teraz. Nie wybiegam ani daleko w przeszłość i nie rozpamiętuje rzeczy, które były, ale też nie wybiegam daleko w przyszłość. Mógłbym, zacząć snuć pewne teorie co może być przerażającego w przyszłość, na przykład jak natura może zostać zniszczona, czy mogą być jakieś wojny.
Albo z drugiej strony, co może być fantastycznego w przyszłości, że zostanie zlikwidowany głód na świecie itd. Trudno jest mi osobiście zabrać w tej kwestii głos jako ja – Greg Albrecht, co ja będę czuł. Dlatego, że istotne jest dla mnie tylko to co naprawdę jest tylko tu i teraz. Tylko to istnieje naprawdę, a wszystko inne jest tylko wyobrażeniem. Może rzeczywiście jest to postawa niepopularna i mało długoterminowa, ale jest autentyczna, dlatego się nią dzielę.
Dlatego powiedziałbym, że niezależnie od tego co stanie się za 10 lat, jeżeli będzie tak jak jest teraz to będę szczęśliwy, a jak będzie inaczej to wierzę w to, że znajdę sposób, żeby być w tamtym momencie też szczęśliwym, niezależnie od tego co się stanie.
Brzmi bardzo optymistycznie. Dodam jeszcze jedno pytanie, bo wydaje mi się, że jest to jeszcze taka praktyczna porada, przynajmniej dla części osób. Wiem, że dużo podróżujesz. Powiedz co Ci daje podróż i kto powinien tego spróbować, jeżeli akurat jeszcze tego nie robił?
Uwielbiam podróżować, to prawda. Najbardziej napędza mnie możliwość obserwowania tego jak żyją ludzie w innych miejscach na świecie. Niekoniecznie, musi to być daleko. Może być to niedaleko, ale zdala od miasta, w którym żyję. Inspiruje mnie też to jak ludzie organizują życie i świat wokół siebie, co jedzą. Uwielbiam też być w naturze, mógłbym siedzieć cały czas w szałasie. W związku, z tym jak jeżdżę, to raczej nie do miast, tylko spędzam czas w naturze i to mnie fascynuje.
Lubię chodzić po górach i doceniać piękno przyrody. Z takiego praktycznego punktu widzenia, poza tym, że jest to naturalne źródło odpoczynku bo głowa zajmuje się innymi rzeczami, niż na co dzień i jest wiele powierzchni do inspiracji. To właśnie ta inspiracja jest takim napędem, oddechem do tego, żeby zdystansować się do zadań, które wykonujemy na co dzień mechanicznie, które robimy dlatego, że kiedyś zaczęliśmy, bo wydaje nam się, że tak powinniśmy i z różnych innych przyczyn, które są dla nieuświadomione.
Podróżując możemy nabrać do tego dystansu i skorzystać na tym. Czyli inspiracje, ludzie, dystans do samego siebie i też super przyjemny czas na spotkanie z rodziną, bliskimi – to mnie też bardzo cieszy. Jeżeli, ktoś odkłada podróże na przyszłość to polecam zastanowić się nad tym, że z wiekiem nasz poziom energii bardzo spada.
W związku z tym, jeżeli odkładasz swoje podróże na emeryturę to już nie będą te same podróże, a nawet nie może tylko na pewno. Inne będą podróże kiedy masz lat 20, inne kiedy masz 30, a zupełnie inne są podróże kiedy masz lat 70. Odkładanie podróży na to jak się będzie miało lat 70, po pierwsze, oznacza, że jakiegoś typu podróży nigdy nie przeżyjesz. A po drugie, może być taka sytuacja, że ktoś w ogóle nie dożyje do takiego wieku i wtedy będzie sobie myślał: mogłem podróżować, a siedziałem za biurkiem i klikałem. To też jest słabą wizją.
Jak ktoś będzie chciał się z Tobą skontaktować to jak może Cię znaleźć w sieci?
Najłatwiej znaleźć mnie w sieci na stronie gregalbrecht.io, tam są już różne kolejne macki: mój fanpage na Facebooku, mój LinkedIn. Chyba dwa moje media przez które najłatwiej się ze mną skontaktować. Zachęcam jeżeli mogę, aby zapisać się do mojego newslettera, nic reklamowego w nim nie wysyłam, ale są tam różne treści, które mnie inspirują i artykuły, które piszę. Jeżeli ktoś lubi czasem się zainspirować w piątek, to może w każdy piątek otrzymać ode mnie maila i w ten sposób skontaktować się ze mną odpowiadając na niego.
Miałem okazję przeczytać kilka twoich artykułów i faktycznie dają do myślenia. Jak ktoś lubi pomyśleć nad sensem różnych procesów to również polecam. Bardzo fajnie się z Tobą rozmawiało. Myślę, że moglibyśmy kontynuować tę rozmowę jeszcze dłużej. Natomiast, czas nam pomału ucieka i będziemy pomału kończyć. Dziękuję Ci bardzo za rozmowę.
Wielki dzięki Vladimir, to była wielka przyjemność. Dziękuję słuchaczom za cierpliwość i życzę wszystkim dużo radosnych chwil.
Ciekawy jestem Twojej opinii. Proszę podziel się tym co myślisz o tematach, które zostały poruszone. Oczywiście, część z nich jest dość trudna i być może znalezienie odpowiedzi nie jest tu najważniejsze, ale bycie świadomym pewnych procesów które dzieją się – myślę, że to jest warte uwagi.
Myślę, że teraz jest taki czas, kiedy kończy się rok, zbliżają się Święta i warto zastanowić się nad tematami wykraczającymi poza codzienne obowiązki. W końcu życie jest bardzo krótkie i łatwo jest je przegapić.
Następnym razem, już w ostatnim odcinku w roku 2017, porozmawiamy o… użyciu uczenia maszynowego w przemyśle. Będzie to całkiem ciekawa historia z życia wzięta. Zapraszam.
Tyle na dzisiaj. Masz wiele rzeczy rzeczy do przemyślenia. Ze swojej strony dziękuję Ci za Twój czas, Twoją energię i życzę Ci wszystkiego dobrego, do usłyszenia. Cześć!
Jeden Komentarz
Daniel
Cześć,
bardzo ciekawy odcinek z dość trudnymi pytaniami min „Rola człowieka na ziemi”
choć może i prostymi, tylko my je komplikujemy hmm, z góry założonej roli nie ma, nikt nie napisał regulaminu.
Myślę że patrząc na skalę marko, to wszyscy korzystamy z wielkiej baterii, dla której powinniśmy być ładowarką.
Temat rzeka…
Dla szerszego obrazu polecam dokument Samsara (2011) jest to portret nas na planecie.
Wracając do podcastu
Na te i wiele innych pytań, możliwych scenariuszy, ogólnikowo próbował odpowiedzieć dość ciekawie dokument o SI…
Za million lat – National Geographic, jest do obejrzenia na YT polecam, wczoraj oglądałem.
-EWOLUCJA SZTUCZNEJ INTELIGENCJI
-AUTOMATYZACJA
-SZTUCZNA ŚWIADOMOŚĆ
-OSOBLIWOŚĆ
-CZŁOWIEK KONTRA SI
-CZŁOWIEK AKCEPTUJE SI
Ps: Idąc tropem Sofia natknąłem się na fajne rodzinne roboty, które już jako pierwsze lądują w domach Zenbo, Tapia.
Pozdrawiam, najlepszego ze świętami.